23 marca 2013

Rozdział 1 "Pan Wszechmogący"

Rita


Ukochany brat Irminy, że tak powiem jest już spóźniony ponad pół godziny! O 11.00 miał już przecież tu czekać za nami, a nie my za nim! Przez to, z każdą minutą zaczynam być coraz bardziej na niego cięta!
Moja przyjaciółka grzebie coś, jak zwykle zresztą, na tablecie, a ja na uszach mam moje czerwone słuchawki Beats Audio i ogólnie nie ogarniam całego Bożego Świata.



Rozsiadłam się wygodnie w fotelu słuchając piosenek Zedd'a. Rajciu, jak ja za nim szaleje!

 Ludzie przechodzą sobie obojętnie, niektórzy spiesząc się na swój lot, a inni idą spokojnie przed siebie, według mnie do rodzinnych miast.
Jestem ciekawa, kiedy w końcu rozpocznę te wakacje.
Nie wiem co się stało, ale nagle ktoś zaczął mną mocno trząść.
- Ej, ej! Co jest! - zawołałam i ściągnęłam słuchawki z uszu. Skoro wybudziła mnie ze snu, o którym nawet nie wiedziałam, musiało stać się coś ważnego, prawda?
- Mówię do ciebie już parę minut, a ty jak zwykle masz te słuchawki, więc postanowiłam obudzić cię inaczej. - Chyba że chcesz tu jeszcze zostać...
-Nie, nie, nie! Y-ym! Nigdy w życiu! - zaczęłam łapać za wszystkie swoje bagaże.
- To może my weźmiemy. - odezwał się niezbyt wysoki blondyn. Ej! To Kuba jest. Nawet nie spostrzegłam, że obok nas stoi brat Irminy z dwoma przystojnymi kumplami.


-Rita! Ale się zmieniłaś od ostatniego razu... Wydoroślałaś... - powiedział twierdząco.
-Hej! A ty... można powiedzieć, że nic się nie zmieniłeś. - uśmiechnęłam się.
- Jak nie! Nie widzisz, że jestem przystojniejszy?! - uniósł głos.
- No może troszkę. - zaśmiałam się.
- Może nas przedstawisz? - wtrącił jeden z pozostałych.
- A no fakt. - klapnął się w czoło Jakub. 
- To jest Robert. - przywitałam się. - No a to jest Łukasz. - przywitałam się z kolejnym mężczyzną.
- Hej. - uśmiechnęłam się. - Wy się pewnie nie raz widzieliście... - wskazałam raz na 'Trójcę' raz na przyjaciółkę.
- Coś ty... Osobiście poznałam ich dopiero teraz, a tak to w telewizji do nich krzyczę. - zaśmiała się Irmina, a my razem z nią.
- Dobra dziewczyny, jedziemy? - rzucił brat Ir.
- Oczywiście! - ucieszyła się dziewczyna.
- I to jak najszybciej! - poparłam przyjaciółkę.
Chłopaki wzięli nasze bagaże i razem skierowaliśmy się do na zewnątrz. Chłopaki od razu podeszli do srebrnej Astry.

Pewnie tym autem dojedziemy do wyznaczonego celu.
 No nic... Chłopaki zaczęli 'wrzucać' nasze torby do bagażnika. Przyznam, że mieli wielki problem upchać to wszystko.
- Nareszcie! - klapę bagażnika zamknął Jakub i kopnął nogą koło samochodu.
- Ej! Uważa, bo sobie nie pograsz!- rzucił Łukasz.
- A sami to my meczu nie wygramy... - dodał Robert i zaczął machać wskazującym palcem, jakby mu groził.
- Wygramy, wygramy. - uspokoił towarzystwo Kuba.
- Już się nagadaliście? - niepokoiła się Irmi.
- Wrzody w tyłku masz? - Jakub sobie żartuje, a my ciągle czekamy, aż odjedziemy stąd.
- Jakubie nie gorączkuj się tak...- nagle ktoś mi przerwał.
- Daj mi klucze, to my sobie pojedziemy, będziecie mieć nas z głowy i będziesz mógł kopać sobie różne przedmioty stojące na przeciw twojej drodze do domu.
- Nie ma mowy Kuba! Nie pozwól im na to! - oburzył się Łukasz.- Tylko my możemy jechać Oplem!
- I tu masz Łukasz racje! - poparł go Robert.
- Ale... no a ciekawe co powiedzie na to, że moi rodzice też mają Opla... - wytrzeszczyłam przy tym oczka, ale tak ładnie...  nie tak jak kosmita.
Chyba ich zaskoczyłam, bo wszyscy spojrzeli na siebie równo.
Na chwilę nastała cisza.
- Ale Astrę? - spytał Łukasz ocierając wskazującym palcem o swoją szyję.
- Yyy... nie, Corsę.

-HAHAHA! Widzisz! Astra to nasze przeznaczenie! - dodał Łukasz.
- Dobra, już dobra! Irmina wkroczyła do akcji. - Przestańcie się kłócić!
- Ale my się nie kłócimy! - rzucił znowu nie kto inny, jak 'Pan Łukasz Wszechmogący'.
- Oni się nie kłócą. - dodał z przekonaniem Kuba.
- No dobra, może już skończycie te swoje dialogi i pojedziemy wreszcie do domu, bo głodny coś jestem... - odezwał się Robert.
- Jestem za! - krzyknęłyśmy równocześnie z Ir.
- To dalej, wsiadajcie. - zaczął nas gnać Kuba.
Zapakowaliśmy swoje tyłeczki do samochodu, którym rzekomo może jechać tylko i wyłącznie 'Święta Trójca'.
Za kierownicą - Kuba, po jego lewej - Łukasz, Irmina siedziała między mną a Robertem.
- Pan doda może trochę gazu...? - popędzał kierowcę kolega siedzący za nim.
- Pan da mi w końcu święty spokój, bo nie dojedziemy...?
I w końcu wszyscy umilkliśmy słuchając samochodowego radia kierując się w stronę domu Jakuba.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękujemy za 5 komentarzy! <3

Komentujcie, czy się podoba, czy też nie. ;-)

Zapraszamy zainteresowanych do historii powstania bloga. :-D


Love BvB ♥&

12 marca 2013

Prolog "Czy ja nie mogę znać kogoś normalnego?"

 Kuba


-Łukasz, szybciej!- pospieszałem mojego przyjaciela. 
   Siedzimy właśnie z Lewym w salonie Piszcza. Za godzinę przylatuje moja siostra ze swoją przyjaciółką. A tych dwóch oczywiście musi ze mną po nie jechać. 
    Irmina - Przez wiele lat byliśmy bardzo blisko. kocham ją, ale czasem działa mi na nerwy. Dobra, dobra. Kibicuj sobie komu chcesz ale nie gadaj o tym cały czas. Rita - nie znam jej tak dokładnie, ale wieże jest przeciwieństwem mojej siostry. Sport, a tym bardziej piłka nożna nie interesują jej wcale. Ciągle tylko chodzi ze słuchawkami na uszach i jest nieobecna. Ale jak widać przeciwieństwa się przyciągają...
- Możemy jechać. - w salonie pojawił się Piszczu. 
- Wreszcie. - weszliśmy na zewnątrz. Już prawie wsiedliśmy do mojego samochodu, gdy Lewy wpadł na pomysł . 
- Ej, chwila. Jedźmy Oplem, będzie śmieszniej. 
 Najpierw z Łukaszem wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Ale to nie jest taki zły pomysł. - Łukasz jak widać opanował się po chwili. 
- Niech wam będzie, ale szybko i siadamy tak jak w reklamie. 





Po pół godzinie przebijania się przez miasto byliśmy już na miejscu. 
- Ja idę, po dziewczyny.  a wy zostajecie tutaj. - powiedziałem. 
- Tak jest panie kapitanie!- odparli równo i wybuchnęli śmiechem. I na co ja liczę ? Czy nie mogę znać kogoś normalnego? 
   Skierowałem sie prosto na terminal. 
 Dziewczyny już tam są  .. Ale jak to?... Chyba niczego nie pomyliłem?... Ugh. i Jeszcze ci dwaj się za mną włóczą. 
______________________________________________________________________________
Witam. Taki krótki prolog na początek. Mam nadzieje, ze zachęci was do dalszego czytania.