20 listopada 2013

Rozdział 22 "Ona niech wypierdala"

  ,'Irmina',


Otwierając oczy nie za bardzo pamiętałam co się wczoraj wydarzyło.Dopiero po chwili zaczęłam  kolejne fakty.
 Rozmowa z Agatą.
  Przyjście Ann do kuchni i sprzeczka z nią.
 Ann... po pierwszym spotkaniu myślałam, że się dogadamy. Nie spodziewałam się, że jest taka.

- Jak się czujemy? - spytał uśmiechnięty starszy mężczyzna.
- Głowa mnie boli. - próbowałam się podnieść.
- Niedługo powinno być lepiej. Z dzieckiem też nie jest źle. - powiedział lekarz i wyszedł.
  Sądząc po tym, że za oknem było już dość ciemno zbliżał się wieczór.
  Stwierdziłam, że pewnie lekarze już nikogo do mnie nie wpuszczą, więc postanowiłam się przespać.


Obudziły mnie promienie słoneczne padające prosto na moje łóżko. Odwróciłam głowę w lewą stronę. Obok siedział Mats.
 -Długo tu jesteś? - spytałam.
- Może około 15 minut. - uśmiechnął się - Jak się czujesz?
- Dobrze. Ale najważniejsze, żeby z dzieckiem było wszytko w porządku.
- Nie wiem co bym zrobił jakby wam się coś stało. - złapał mnie za rękę.





Mats siedział przy mnie praktycznie bez przerwy.  Wyszedł dopiero na chwilę, gdy lekarze robili obchód.
- Lepiej już dzisiaj? - spytał ten sam mężczyzna, który wczoraj ze mną rozmawiał.
- Tak. O wiele. - uśmiechnęłam się.
- Dobrze. Jutro będziesz mogła wrócić już do domu. - odpowiedział notując coś - Ale musisz uważać. Wprawdzie ciąża nie jest zagrożona, ale nie mogę powiedzieć, że wszystko jest w 100% dobrze. - ostrzegł mnie.
 Po wyjściu lekarza w sali, oprócz Mats'a, pojawili się również Rita, Marco i Jakub.
Przyjaciółka najszybciej znalazła się obok mnie.
- Jak się czujesz? - spytała.
- Dobrze. Jutro wracam do domu. - odpowiedziałam kierując wzrok w stronę brata.

,'Mario',


 Z samego rana postanowiłem porozmawiać z Ann, ponieważ wczoraj nie była chętna do rozmowy.
- Możesz mi wyjaśnić co się wczoraj wydarzyło?
Ann westchnęła tylko.
- Czekam na odpowiedź.
- Poszłam na chwilę do kuchni. Irmina źle się poczuła i po chwili zemdlała. A wtedy przyszedł Marco i zaczęł mieć jakieś pretensje do mnie.
- Ciekawe, że on powiedział mi coś innego.
- Nie wierzysz mi? -spytała smutna - Przecież wiesz, że Marco za mną nie przepada i chciałby nas skłócić.
- Już dobrze. Może źle go zrozumiałem. - przytuliłem dziewczynę.

,'Irmina',


Oprócz brata, Mats'a oraz Rity i Marco, którzy byli przy mnie cały czas odwiedziło mnie jeszcze kilka innych osób m. in. Piszczkowie, Marcel oraz Sebastian i Roman.
- Jesteś dla nas jak taka wyrośnięta córeczka. - zaśmiali się Kehl i Weidenfeller.
 Ku zaskoczeniu wszystkich zjawili się również Mario i Ann.
- Możemy wejść? - spytał Goetze.
-Ty tak. 'Ona niech wypierdala. - warknął Mats.
Wściekła Ann odwróciła się na pięcie i wyszła.
- Jak mogłeś ją tu jeszcze przyprowadzić? - spytała Rita.
- A czym wam w ogóle zawiniła?
- To przez nią moja siostra tu leży. - wtrącił Kuba - I nie bądź idiotą. Doskonale wiesz jaka ona byłą i jest w stosunku do nas wszystkich.
- Przesadzacie chyba trochę. - powiedział piłkarz Bayernu.
- Wiem co widziałem. I chyba nie przesadzamy. - odezwał się Marco.
- Mario, wyjdź stąd. - powiedziałam stanowczo. - Proszę cię.


Następnego dnia obudziłam się z myślą, że mogę już wrócić do domu. Cały czas pamiętałam o słowach lekarza, że muszę na siebie uważać.
Nie mogłam zapomnieć też o wczorajszej wizycie Mario i Ann.
Ta dziewczyna ma tupet.
A ten idiota jeszcze jej wierzy.

-No siostrzyczko możemy wracać. Mam twój wypis. - powiedział uśmiechnięty Kubuś.
- Nareszcie. - westchnęłam.
 Mats pomógł mi wstać i w trójkę udaliśmy się do wyjścia.

_____________________________________________________________
Podoba się?
Mam nadzieję, że tak bo ja jestem zadowolona xdd

Mam jedną prośbę... czy anonimki mogły by się podpisywać? Było by nam łatwiej ;]

P.S. są tu kibice Kolejorza?

http://www.youtube.com/watch?v=rvH8UVm4vIQ


17 listopada 2013

Rozdział 21 "Wiesz co Ir będzie przeżywać, jak się zabijesz?!"

Marco

-Ann, co ty robisz! - krzyknąłem kiedy wszedłem do kuchni. 
Wiedziałem, że nie jest zbyt miła, ale no bez przesady! 
Szybko podbiegłem do ciężarnej. 
Straciła przytomność. 
- Jesteś nienormalna?! - odezwałem się do dziewczyny przyjaciela. 
- Sama się o to prosiła! - próbowała usprawiedliwić się Ann. 
- Jesteś aż tak ślepa i nie widzisz, że ona jest w ciąży?! - nieźle się wkurzyłem. 
- Co to się dzieje?! - do kuchni przybiegła Rita. - Boże! Irmina! - po jej głosie dało się poznać, że zaraz się rozpłacze. 
- Kochanie zadzwoń na pogotowie, tylko spokojnie, nie denerwuj się. - widzę jak się trzęsie. Powinienem ją przytulić, ale wie, że Irmina jest teraz pod moją opieką. 
Nie mam pojęcia, gdzie jest teraz Ann, ale jak tylko ją zobaczę... 
Niech Mario gdzieś ją wywiezie, bo za długo nie pożyje. 
Rita dzwoni na pogotowie, a do kuchni zaczynają schodzić się inni. 
- Irmina?! - wystraszył się Mats i szybko podbiegł do swojej dziewczyny. 
Reakcja kolejnych osób była podobna, wszyscy nie mogli uwierzyć w to co się stało. 


Po kilku minutach karetka była już na miejscu. Kuba stwierdził, że pojedzie razem z nią. 
Ja i Rita postanowiliśmy, że pojedziemy tam razem z Matsem. 

Rita 

 - Czy możesz mi dokładnie wytłumaczyć co tam się stało?! - spytałam przewrażliwiona swojego chłopaka. 
- Nie wiem co się dokładnie działo, ale to wszystko wina Ann! Irmina upadła kiedy wszedłem do kuchni.
- Boże! Gdybym wiedziała, że zrobiła takie coś... Widziałam jak wychodziła na zewnątrz, trzaskając drzwiami. Mario wybiegł szybko za nią. Chyba nawet nie wie, co się stało! 
- Zaraz do niego dzwonie. - powiadomił nas Marco. 
- Mats, zwolnij! - gdy skończyłam mówić, to co miałam na myśli i zorientowałam, się, że chłopak przyjaciółki zaraz może doprowadzić do kolejnej tragedii. 
- Rita! Nie mogę! Ona mnie teraz potrzebuje! - odpowiada nerwowo i przyciska pedał gazu. 
- Mats! - sama zaczęłam denerwować się jeszcze bardziej. 
- Mats! Ona ma racje. Wiesz co Ir będzie przeżywać, jak się zabijesz?! Zwolnij stary, dla dobra twojego i naszego. - odezwał się mój chłopak, kiedy zakończył rozmowę z Mario. 
Chociaż Marco ma na niego wpływ. Mężczyzna od razu zwolnił. 
- Jak coś jej się stało to możesz mnie zabić. - wypalił ni stąd ni zowąd Mats.
- Przecież nic jej się nie stało! - pociesza go Marco.   



Po kilkunastu minutach byliśmy już w szpitalu. 
- Co z nią? - Mats zapytał Jakuba.
- Nie wiem! Wzięli ją na badania czy coś. - odpowiedział zdenerwowany. 
Ja ze łzami w oczach wtuliłam się do Marco. 
- Rita, błagam nie płacz. - Marco szepcze mi do ucha. - Nie lubię jak płaczesz. 
- Ja też nie lubie! - odpowiadam, a łzy jeszcze bardziej zaczynają napływać mi do oczu. - Boje się o nią, rozumiesz! 
- Rita, wszyscy się boją, ale nie ma co panikować, uwierz mi. - Marco obejmuje mnie jeszcze mocniej. 
Tak bardzo cieszę się, że mam kogoś takiego jak Marco, że ktoś mnie kocha, że mogę na nim polegać, że zawsze jest przy mnie... 
Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego. 
- Wszystko będzie dobrze. - uśmiecha się do mnie. Ja odpowiadam mu tym samym. 



Kilka godzin później 


- Co z nią? - pyta Jakub kiedy widzi wychodzącego lekarza ze sali, na której leży Irmina.
- Czy pan jest z panią spokrewniony? 
- Tak, jestem jej bratem. 
- Pani Irmina jest w stanie stabilnym, nic jej nie zagraża. Co z dzieckiem dopiero się okaże. - odpowiada lekarz.
- Kiedy? 
- Mam nadzieje, że wyniki będą gotowe już za godzinę, najpóźniej jutro. 
- Dziękuje panu bardzo. - Jakub ściska dłoń lekarza. - A czy można się z nią zobaczyć? 
- Jutro jak najbardziej, ponieważ wolałbym, żeby dzisiaj pacjentka wypoczęła.
- Dobrze, jeszcze raz dziękujemy panu. - Kuba uśmiecha się do doktora, który odchodzi. Mężczyzna podchodzi do Matsa i uśmiecha się do niego. 
- Wszystko z nią dobrze. - mówi. 
Ja tak samo uśmiecham się do Marco. 
- My już będziemy uciekać. - mówi Marco. 
- Czekajcie, my też będziemy jechać, bo dzisiaj nie ma sensu tu być. Przyjedziemy jutro. - mówi Jakub. 
 


-Całe szczęście, że nic się nie stało... - odetchnęłam z ulgą przekraczając próg domu Marco.
- Ann ma szczęście...chociaż...chociaż nie! Jak ją zobaczę nie będzie jej do śmiechu. - powiedział stanowczo, kończącą na uśmieszku.
- Dołączam się do ciebie. - uśmiecham się. - Tylko wiesz co... Trochę boje się o maleństwo...
- Nie bój się, skoro z Irminą wszystko jest w porządku to z dzieckiem też. - uśmiechnął się i podniósł mnie nagle w górę. 
- Co ty robisz? - zaśmiałam się.
- No a nie widzisz? - uśmiecha się szyderczo.
- Właśnie widzę i dlatego każę ci, żebyś przestał. - zaczynam walić go lekko pięściami.
- Ał. Ał. To BOLI. - przedrzeźniał chłopak.
- Marco, proszę cie. Postaw mnie na ziemię! - mówię w miarę głośno.
- Jest jeden warunek...
- Ciekawe jaki...
- Całus...
- No okej.
Nagle chłopak gwałtownie (oczywiście razem ze mną) wali się na kanapę w salonie, a potem delikatnie całuje w usta.
Na pewno nie jedna zazdrości mi takiego chłopaka.

________________________________________

Jest rozdział i myślę, że jest dłuższy niż mój poprzedni. xD
Dziękujemy za komentarze! <3
W sumie to nie spodziewałyśmy się ich tak szybko xD 

7 komentarzy = następny rozdział

16 listopada 2013

Rozdział 20 "Czarownica bez miotły"

Irmina 


 Po południu pod som podjechał samochód.
- Ciekawe kto to. - Kuba wstał i podszedł do okna.
- I jak szwagrze? - wyszczerzył się Mats.
- Mario i Ann - odpowiedział Kubuś - Nie pozwoliłem Ci mówić do mnie szwagrze. - pogroził
Hummelsowi.
- Jak to Mario i Ann? - spytała zdziwiona Agata. - Mario to jeszcze rozumiem ale ta jędza? - wzięła Oliwkę na ręce.
- Przecież nie jest taka zła. - odezwałam się.
- Jeszcze jej dobrze nie znasz. - westchnął mój brat.
Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Przez chwilę nikt się nie ruszał.
- Jak chcesz mówić do mnie per szwagier to musisz zasłużyć. - powiedział do Matsa, który od razu wstał i ruszył do drzwi.
- Nie bądź taki. - upomniałam brata.
-Oj tam. Pewnie będzie tu spędzał coraz więcej czasu więc coś musi robić. - uśmiechnął się tylko Kuba.

Mats


Błaszczykowski kazał mi ruszyć się otworzyć drzwi.
Zastanowiło mnie czemu Mario przyjechał razem z Ann. Przecież wie, jaką ona ma tu opinie.
- Witajcie. - powiedziałem otwierając drzwi.
- Mats, co ty tu robisz? - spytała zaskoczona Ann.
- Zapomniałem Ci powiedzieć, że spotyka się z Irminą. - wyjaśnił Mario witając się ze mną- Gdzie Błaszczykowscy?
- W salonie. Chodźcie.

Irmina 


Mats wrócił do salonu, a za nim pojawili się Mario i Ann.
Przywitałam się z obydwojgiem, podobnie jak mój brat. Od razu zauważyłam, że z Ann jest coś nie tak. Na Agatę stojącą z Oliwką na ręką nawet nie spojrzała.
Gdy usiadłam z powrotem na kanapie Mats od razu złapał mnie za rękę i szepnął:
- Czarownica bez miotły, ale i tak warto uważać.


- Jak się czujesz? - spytał Mario.
- W porządku. Mała czasem daje w kość, ale jest okej. - uśmiechnęłam się.
- Mała? - prychnęła Ann.
- Tak. Jakbyś nie wiedziała 6-miesięczny płód ma już płeć. - warknęła Agata i wyszła do kuchni.
Powoli wstałam z kanapy i poszłam za moją bratową. W wejściu do salonu minęłam jeszcze Ritę i Marco.
- Co się stało? - spytałam Agatę.
- Ann się stała. Zawsze jest tak samo. Ona traktuje mnie jak osobę gorszą od siebie.
- Też ją tak traktuj. - przytuliłam Agatę.  - I już się niczym nie przejmuj. Dla mnie jesteś najwspanialszą bratową jaką sobie mogłam wymarzyć.
- Dzięki. Wracamy do salonu? - westchnęła.
- Idź. Ja się jeszcze napiję wody.
Wzięłam szklankę do ręki lecz po chwili musiałam usiąść, ponieważ zakręciło mi się w głowie.
- Dobrze się czujesz? - ku mojemu zdziwieniu w kuchni pojawiła się Ann.
- Trochę mi się słabo zrobiło.
- Oj biedactwo. - westchnęła sarkastycznie - W czymś Ci pomóc? Zaprowadzić do pokoju, położyć do łóżka, poprawić poduszeczkę?
- O co Ci chodzi? I dlaczego jesteś oschła w stosunku do Agaty?
- Nie, o nic. - uśmiechnęła się chytrze - Owinęłaś sobie wszystkich wokół palca, Mario cały czas o tobie mówi  i o tym bachorze. Mats pewnie też Ci usługuje?
-Nie przesadzasz trochę? A co to ma wszystko wspólnego z Agatą? - o mnie niech sobie mówi co chce ale rodziny obrażać nie pozwolę.
- A to, że gdy ta dziwka była w ciąży też wszyscy byli na jej zawołanie. - warknęła.
- Jak ją nazwałaś?
- Dziwka. Z resztą ty też nią jesteś.
- Nie pozwalaj sobie.
- Oj zamknij się dziewczynko. - po tych słowach poszyłam jak uderza mnie w prawy policzek i popycha, tak że uderzyłam głową o szafki i upadłam na brzuch.
- Ann, co ty robisz? - Marco pojawił się w kuchni. To było ostatnie co usłyszałam.
________________________________________________________________________
To już 20 rozdział!!
Dziękujemy wam za wszystkie komentarze i wyświetlenia <3
Jesteście kochane ♥
Rozdział z dedykacją dla wszystkich którzy kiedykolwiek skomentowali rozdziały xx

Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podoba... Ogólnie to nie miałam pomysłu jakie zdjęcia dodać xdd

Pozdrwiamy Isabell i Love BvB ♥

P.S. Jak po meczu reprezentacji?

11 listopada 2013

Rozdział 19 "Przypuszczam, że nie jest sam."

 Rita


Przyciskam dzwonek usytuowany przy drzwiach wejściowych mojego chłopaka.
Nie czekam długo, aż tu nagle zza drzwi wyłania się sylwetka Marco.
- Witaj kochanie. - uśmiecha się i całuje mnie w policzek po czym zaprasza mnie do środka.
- Co u ciebie nowego? - zadałam pytanie.
- Jak ty tu jesteś to lepiej być nie mogło. - podchodzi bliżej mnie, a nasze usta złączają się w dosyć długi pocałunek.


- Masz może ochotę przejść się do kina? - spytał.
- Czemu nie. Dawno nie byłam w sumie. Bardzo chętnie. - uśmiechnęłam się.
Uszykowaliśmy się do wyjścia, założyliśmy kurtki i wyszliśmy do zamierzonego przez Marco celu.

Jak zawsze, gdy idziemy na spacer, troskliwie obejmuje mnie.
W czasie tej pogody mało tego, że lubię jak to robi, to jeszcze ciepło mi jest.


Dotarliśmy w końcu do kina wybierając film "Grawitacja".

Ciekawy i to bardzo, a te wszystkie efekty... Strasznie mi się podobało!

Wychodząc z kina natknęliśmy się na kogoś...

- Rita? - odezwał się Carlos. Obok niego była jakaś dziewczyna. Oczywiście piękna. Kątem oka zerkam na Marco czy aby nie napawa się nią, ale ten na szczęście obejmuje mnie mocniej. Ja kładę rękę na jego piersi, żeby powstrzymać go od jakichkolwiek niepotrzebnych ruchów.
- Tak to ja. - odpowiadam normalnym tonem.
- Przepraszam, że źle cie traktowałem. Mam nadzieje, że teraz wszystko jest okej. - wypala ze zdaniem.
 - Tak wszystko jest okej. - uśmiecham się, choć tak na prawdę w środku mnie nosi.
Jak on tak może spokojnie mówić i jeszcze w takich okolicznościach...? 
- Ciesze się. - uśmiecha się. - Może macie ochotę pójść z nami do kawiarni?
- Wybacz, ale jesteśmy już umówieni ze znajomymi. - odzywa się Marco.
- Szkoda. Ale fajnie było was spotkać. Do zobaczenia. - razem z dziewczyną uśmiechają się do nas i idą w przeciwnym kierunku.
- Dziękuje ci! - staje na palcach i całuje Marco w policzek, żeby mu podziękować za ratunek.
- Nie ma za co. Wiedziałem, że nie wymyślisz na szybko jakiejś mądrej wymówki. - zaśmiał się.
- Ej, dzięki! - uderzam go nie za mocno pięścią. I tak nie poczuł tego.
- To teraz idziemy do mnie, bo muszę spakować jakieś rzeczy. - powiadamiam go.
- A po co ci rzeczy...?
- A w co mam później się ubrać?
- W nico. - śmieje się.
- Wiesz co, jakoś cie nie posłucham.



Jesteśmy już pod mieszkaniem Jakuba.
Moją uwagę przykuł samochód należący do niejakiego...
- Mario? - odezwałam się. - Co on tu robi? - dziwie się.
-Przypuszczam, że nie jest sam. - odpowiada Marco.
- To z kim?
- A jak myślisz?? Z Ann. - odpowiada niskim tonem.


______________________________________________

Jest rozdział! :D
Tylko nie bijcie, że tak długo, że taki denny. :c
tak wyszło, nic na to nie poradzę, ale następny będzie o niebo lepszy, bo wypada na kolej
więc czekamy za 7 KOMENTARZAMI xD  

A tak przy okazji...
Podoba się nowy wygląd?? :) 
Jeśli nie, dla Waszej potrzeby zmienimy na poprzedni. ;D