16 października 2016

Rozdział 61 "Zadzwoń!"

Rita


Nie wiedziałam, co mam robić. Uznałam, że wyjazd do Polski dobrze mi zrobi. Chciałam jechać do rodziców, ale pomyślałam sobie, że nie mogę ich niepokoić. Postanowiłam, że odwiedzę starą znajomą - Monikę. 
Z samego rana były korki, zła pogoda, i opóźnienia na lotnisku. Zanim znalazłam się pod adresem Moniki był już wieczór. Nie wiedziałam jednak czy nadal jest on aktualny, ponieważ nie widziałyśmy się dobre 5 lat. No ale.. Co ma być to będzie. 
Stojąc pod drzwiami zaczęłam myśleć, co jej powiedzieć. Czy mnie pamięta, czy mnie pozna, czy pozwoli mi wejść do środka... Te i wiele innych pytań krążyło w mojej głowie. 
Zapukałam. 
Raz.
Drugi. 
Zwątpiłam w to, że ktoś otworzy. 
Chciałam się wycofać, aż nagle drzwi otworzył mi młody chłopak. Myślę, że to jej brat. 
- Witam. - odezwałam się. 
- Dobry wieczór. - odpowiedział. 
- Czy zastałam Monikę Krawczyk? 
- Ona już tu nie mieszka... - stwierdził. - ...ale mogę podać pani jej aktualny adres. 
- Byłabym wdzięczna. - uśmiechnęłam się. 
Chłopak poszedł po długopis i kawałek kartki. 
Podziękowałam i udałam się pod wskazany adres. 
Miejsce docelowe znajdowało się na drugim końcu miasta. 
Dotarłam bez problemu. 
W oddali ujrzałam piękny, jednorodzinny domek. 
Zadzwoniłam dzwonkiem. 
Usłyszałam krzyki dzieci. 
Moim oczom ukazała się postać znajomej z dwójką dzieci - chłopcem i dziewczynką. Byli do siebie bardzo podobni. Być może mieli 3 lata. 
- Cześć. Poznajesz mnie? - wydukałam.
- Rita?? - zdziwiła się. 
- Przepraszam, że tak niespodziewanie... Ale nie wiedziałam do kogo mam się zwrócić... - zaczęłam nerwowo. 
- Co się stało? - zaniepokoiła się. - Wejdź! 

Opowiedziałam jej wszystko. Od wyjazdu do Niemczech aż do dnia dzisiejszego. Gadałyśmy do późna w nocy. Nim zorientowałyśmy się, która jest godzina dzieci oraz jej mąż już dawno spali. Jeszcze trochę a przegadałybyśmy całą noc. 
Pozwoliła mi przenocować. 

Na drugi dzień, Monika zaproponowała, żebyśmy wybrały się na jakiś deser. 
Odprowadziłyśmy więc Zuzię i Adasia do przedszkola, a następnie udałyśmy się do pobliskiej kawiarenki. 
Poradziła mi, abym zadzwoniła jak najprędzej do Marco. 
Ale co ja mu teraz powiem... Tyle nieodebranych połączeń. Wiem, że jest na mnie wściekły, dlatego nie wiem, jak zareaguje na mój telefon.   
- Zadzwoń! - ponaglała mnie Monika. 
- No dobrze... - wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam numer do Marco... 



___________________________________________________________________


Zbliżamy się do końcaaa... ;p
Przepraszamy za tak długą przerwę... :/

Miłego czytania! :D

01 marca 2016

Rozdział 60 "Marco podsunął mi pewną myśl"

Irmina


Marco chciał jak najszybciej pojechać do Monachium. Ledwo go powstrzymałam przed wyjechaniem jeszcze tego samego dnia. 
Chociaż od kilku dni nie czułam się najlepiej musiałam jechać z nim. 
- Jesteś pewna, że dasz radę? - spytał Mats, gdy czekaliśmy na przyjazd Marco.
- Tak, przecież to jak już jakieś zatrucie. Ten raz nic mi się nie stanie. - powiedziałam nie wspominając mu o tym, że w nocy znów obudziły mnie mdłości i wymioty - Marco już jest. - wyjrzałam przez okno - Będę cię na bierząco informować jakby co.
- Uważajcie na siebie.


Praktycznie od rozpoczęcia naszej podróży ani ja ani Marco nie odezwaliśmy się. Wiedziałam, że jest mu ciężko w tej sytuacji.  Mnie również było. Przez jednego dupka wszystko zaczęło się sypać. Rita też jest uparta, posłuchałaby i poszła na policję to woli uciec.
Próbowałam zasnąć, może wszystko minęłoby szybciej. Jednak mój żołądek znów dał o sobie znać.
- Marco, zjedź na tę stację benzynową, proszę. - powiedziałam.
- Nie mogę, musimy dojechać jak najszybciej. Nie chcę niepotrzebnych przystanków.
- Cholera, Reus jak nie chcesz żebym ci zwymiotowała do auta to się zatrzymaj!* - krzyknęłam czując, że moje śniadanie coraz bardziej chce się wydostać.
Ta groźba chyba zadziałała. Gdy tylko auto się zatrzymało wybiegłam w kierunku, w którym mogła być toaleta.


- Już lepiej? - spytał Marco, gdy wróciłam.
- Chyba tak.
- Masz, wodę ci kupiłem. - podał mi butelkę - Jedziemy dalej?
- Tak, tak.
- Co ci w ogóle? - spytał, gdy już wznowiliśmy jazdę.
- Nie wiem. Czuje się ostatnio jakoś dziwnie. Grypę jelitową wykluczyłam, bo miałabym pewnie jeszcze jakąś gorączkę albo coś. To może czymś się zatrułam.
- A może ktoś cię zatruł?
- Słucham?
- Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. - pierwszy raz w ostatnim czasie zaczął się śmiać - Ja ci tłumaczyć nie będę.
- Wiesz co, chyba lepiej było jak milczałeś. - również się zaśmiałam.



Wreszcie dotarliśmy do Monachium. Już po wjechaniu do miasta Marco zrobił się bardziej spięty.
Zatrzymaliśmy się pod domem Mario.
- Denerwujesz się. - bardziej stwierdziłam niż spytałam.
- Nie no wcale. - westchnął - Nie do końca wiem, jak się zachować, co powiedzieć.
- Spokojnie, zobaczysz, że to samo wyjdzie. Chodźmy.


Nadzieja, czasem tak szybko jak się pojawia, tak samo szybko gaśnie. I ja i Marco mieliśmy nadzieję, że znajdziemy Ritę u Mario.
Myliliśmy się.
- Myślę, że poleciała do Polski. - wypaliłam nagle - Ale nie do rodziców. Może być u Moniki naszej koleżanki.
- Musimy tam jak najszybciej lecieć. - zdecydował Reus - Będzie jeszcze dzisiaj jakiś lot?
- Marco, spokojnie. - odezwał się Gotze - Polecicie jutro. Ty  ochłoniesz, Irmina trochę odpocznie - spojrzał na mnie - Przepraszam, ale nie najlepiej wyglądasz.
- Wiem, wiem. Masz tutaj gdzieś blisko aptekę? - spytałam.
- Dwie ulice dalej, a co?
- Marco podsunął mi pewną myśl i chcę to sprawdzić.


Miałam do apteki przejść się ja, ale Marco stwierdził, że potrzebuje świerzego powietrza i zostawił mnie samą z Mario.
- Rita coś konkretnego mówiła zanim zniknęła? - przerwałam panującą ciszę.
- Nie, zostawiła tylko jakąś kartkę, że boi się teraz spojrzeć Marco w oczy i musi zniknąć. - wyjaśnił.
- Niech to się już wyjaśni. Zatłukłabym tego gnojka Carlosa od razu.
- Spokojnie. Ona po prostu jest w szoku, nigdy nie była w takiej sytuacji i nie wie co robić. - stwierdził - Jak ci się układa z Matsem? - zmienił nagle temat.
- Dobrze, a nawet lepiej. - uśmiechnęłam się -  A tobie z Ann?
Po jego minie zauważyłam, że raczej nie najlepiej.
- Przepraszam, chyba nie powinnam pytać.
- Nie, nie. W porządku. - westchnął - Rozstaliśmy się trzy tygodnie temu.
Nie za bardzo wiedziałam co mam powiedzieć na szczęście uratował mnie dzwioniący telefon.
- To Mats, muszę odebrać. - usprawiedliwiłam się.
______________________________________________________________
Cześć, cześć ;)
Coś tam udało się naskrobać i dodać :P
Chyba nie wyszło źle :D


*Uznajmy, że Marco ma prawko XDD

25 stycznia 2016

Rozdział 59 "Dlaczego ona mnie okłamała!?"

Rita


- Cześć Mario. - przywitałam się we wejściu do jego domu. - Czy mogę się na trochę u ciebie zatrzymać? 
- O hej Rita! A ty sama jesteś? - zapytał. 
- Tak. Chciałam, żeby Marco trochę za mną zatęsknił. - zaśmiałam się lekko.  
- Dobrze, ale mam nadzieje, że nic złego się nie stało. - wyraźnie dało się usłyszeć przerażenie w jego głosie. 
- Nie, nie. Jeszcze nie... Przynajmniej jak na razie... - oznajmiłam. 


***

- Dobrze wiesz, że będzie się o ciebie martwił! - zdenerwował się Mario. 
- No ale co ja mogłam zrobić? Narazić go na niebezpieczeństwo? - posmutniałam. - Tęsknię za nim... Boję się do niego zadzwonić. 
- Wydaje mi się, że spokojnie możesz zgłosić to na policję...! Ten gościu nie jest normalny. Sądząc po tym liście on chce go zabić! - powiedział Mario wymachując w powietrzu kawałkiem kartki. 
- Masz rację... To będzie najlepsze rozwiązanie. Ale jeśli przez jakiś czas nie będzie mnie widział przy Marco może zmieni swoje zachowanie.
- Rita! To nic nie zmieni. On się nie zmieni! To jest psychol. Zrób tak jak mówię. 
- Tak zrobię. Nie wybaczę sobie tego, jeśli coś mu się stanie z mojej winy. - powiedziałam smutno.
Stwierdziłam, że pójdę do pokoju dla gości, który aktualnie stał się moim. Chciałam trochę odpocząć od tych wydarzeń. Najlepiej byłoby o tym zapomnieć, ale niestety nie da się.
Przed drzemką stwierdziłam, że wyciągnę telefon z torebki.
73 nieodebrane połączenia...
25 wiadomości.
Większość od Marco, część od Irminy.
I co mam teraz zrobić? Napisać sms, że nic mi nie jest? Czy milczeć nadal?
No a jeśli postanowi mnie szukać? I przeze mnie coś mu się stanie?
Matko nie mogę na to pozwolić! Wiem, że Mario podejmie za mnie ostateczną decyzje. Po kilku minutach zeszłam więc z powrotem na dół.
Słyszałam jak rozmawia z kimś przez telefon. Bo nikogo innego w domu nie było. Chciałam się wycofać i ewentualnie przyjść później, ale usłyszałam jak powiedział "Marco".
- Tak, wiem co się stało, wszystko mi powiedziała.
- ...
- Czemu nie mogłaś jej zatrzymać?
- ...
- Jak...? Nie powiedziała ci tego?
- ...
- Nie wiem, ale lepiej przekaż Marco, żeby się nie martwił. Bo wiem, że jeszcze do niego nie dzwoniła.
- ...
- No musisz go uspokoić, najlepiej nie dzwoń do niego, tylko osobiście mu to powiedz, bo ja głównie dlatego zadzwoniłem do ciebie a nie do niego, bo wiem, że potrafisz wysłuchać.
- ...

Marco


Dlaczego ona mnie okłamała!? Nie mogę w to uwierzyć! Teraz pewnie jest z nim... Ale czemu to zrobiła?! Na złość? Ale za co...? 
Kocham ją jak nigdy nikogo i ona dobrze o tym wie! 

Po godzinie Irmina wraz z Matsem przyjechali do mnie. 
- Już wiem, gdzie uciekła, jest u Mario! - zaczęła krzyczeć w objęciach Matsa. 
- Ale czemu? Czemu mi tego nie powiedziała?! - zdenerwowałem się. - Dlaczego teraz nie odbiera moich telefonów?
- Moich też nie odbiera, Mario do mnie zadzwonił chwilę po tym jak porozmawiali.
- I  kolejny przeciwko mnie? 
- Nie chciał cie denerwować! Miałam ci to przekazać, bo nie wiedział jak możesz zareagować słysząc to przez telefon. Dostała list od tego palanta... Że jeśli od ciebie odejdzie to nic ci się nie stanie. Nie chciała cie narażać. 
- Teraz mnie naraża. I to w takim stopniu, że nie wiem jak jej to wybaczę. Muszę jak najszybciej dotrzeć do Monachium. Irmina pojedziesz ze mną? Nie wiem czy sam dam radę...
- Dobra, ale proszę cie nie krzycz na nią, bo jestem pewna, że działa pod wpływem złych emocji i do końca nie wiedziała jak ma postąpić. Nie wiem dlaczego wpadła na taki pomysł i nawet nam o tym nie powiedziała, ale przypuszczam, że bała się konsekwencji...

___________________________________________

Wybaczcie, że tak długo powstawał ten rozdział :C
Ale jest już więc mam nadzieje, że złość jako tako minie :D