27 września 2014

Rozdział 46 "Należy ci się porządny ochrzan w ogóle"

*19 lipca 2014 *

Irmina




Leżałam w łóżku rozmyślając o wszystkim co się ostatnio wydarzyło. Mundial. To coś najwspanialszego co udało mi się przeżyć. A co się działo po filane... Nie do opisania. 
Tak intensywnego miesiąca w swoim życiu jeszcze nie przeżyłam. Ale trzeba wrócić do 'normalności'. 
Zdecydowanie najwięcej czasu będę spędzać teraz w domu mojego brata. Nie codziennie zostaje się ciocią. A mała Lena zawładnęła wszystkimi. 

Po śniadaniu postanowiłam wreszcie uporządkować resztę rzeczy. Usiadłam na podłodze i zaczęłam rozpakowywać ostatnią już walizkę. W większości znajdywały się w niej jakieś pamiątki więc nawet szybko poszło.
Wyciągnęłam aparat i zaczęłam przesyłać zdjęcia na laptopa. Z kilku byłam tak bardzo dumna, że musiałam je wydrukować i włożyć do mojego prywatnego 'albumu'. 
Przyglądałam się właśnie jednemu, gdy pojawił się Mats.
 - Wiedziałem, że się za to zabierzesz. - powiedział siadając obok mnie - Ejj, kiedy i kto zrobił ci to zdjęcie? - spytał biorąc do ręki fotografię z Leo Messim.
- Widzisz, byliście tak zajęci świętowaniem, że nawet nie zauważyłeś jak się wymknęłam. - zaśmiałam się. 
- Muszę zacząć Cię lepiej pilnować. Chwila nieuwagi a Ty już uciekasz. 
- No wiesz... Jedyną taką okazję miałam, czemu jej nie wykorzystać. - uśmiechnęłam się - Teraz też uciekam. - próbowałam wstać. 
Dziewczyna siedząca na kolanach chłopaka zdjęcie
- A gdzie się teraz wybierasz? - złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że wylądowałam na jego kolanach. 
- Do mojego braciszka, a gdzie?
- No ja nie wiem. 
- Jak chcesz możesz iść ze mną. - tym razem udało mi się wstać. 
- Ja chyba jednak się dzisiaj nigdzie nie ruszę. - westchnął. 
- Okej. Ja idę.




Szybko znalazłam się przed domem mojego brata. Bez pukanie weszłam do środka. Usłyszałam rozmowy w salonie. Zobaczyłam tam moich obydwu braci.
- Dawid?! - wykrzyknęłam zdziwiona wizytą.
- Może byś się jakoś weselej przywitała?  - uśmiechnął się.
Natychmiast podbiegłam do niego i rzuciłam się mu na szyje.
- Od razu lepiej siostrzyczko. - zaśmiał się - Należy ci się porządny ochrzan w ogóle. - powiedział poważnie siadając z powrotem na kanapie.
- Za co?
- Jak to za co? Wszystkim się pochwaliłaś pierścionkiem a do najstarszego brata to już nie łaska chociaż jednego zdania napisać? - udał obrażonego.
- Och przepraszam... A tak myślałam, ze o czymś zapomniałam. Wybaczysz?
- Ja wybaczę... Ale babcia. Może być gorzej. - zaśmiał się.


Chciałam odciążyć trochę Agatę i zajęłam się małą Leną. Zamknęłam się w pokoju, który jeszcze rok temu był moim pokojem i usypiałam małą.
Taka słodka, mała istotka.
Nieuchronnie moje myśli zaczęły kierować się ku wydarzeniom z przed kilku miesięcy. Gdyby nie to, sama byłabym teraz matką.
Po moim policzku spłynęło łez.
Gdy tylko Lenka zasnęła ułożyłam ją w łóżeczku i zeszłam na dół.
- Ja już pójdę. - stanęłam w wejściu do salonu - Ale jutro pojawię się znowu. - zaśmiałam się - Pa.
- Poczekaj chwilę. - Agata za mną pobiegła - Ir, płakałaś? - spytała wprost.
- Nie... To znaczy... To tylko chwila słabości. - powiedziałam.
- Nigdy o tym nie zapomnisz, prawda?
- Mogę tylko próbować. Ważne, że teraz jestem cholernie szczęśliwa.
_________________________________________________________________________
Mam nadzieję tylko, że nie zginę marnie za ten rozdział. ;)

Przepraszam za czcionkę... Blogger nie chciał wspólpracować... 

10 września 2014

Rozdział 45 "Chce, żeby to był NASZ dzień."

Rita


Marco wymyślił, żeby zbytnio nie rozmyślać o tym, że nie ma go teraz z kolegami z drużyny, wyjazd na Kretę na tydzień.
Tak też zrobiliśmy. Czemu nie? W końcu Marco przestanie tak intensywnie myśleć o kontuzji, odpocznie trochę, ja także, bo już miałam dosyć jego marudzenia w domu.

Drugi dzień na Krecie. Oczywiście kibicujemy reprezentantom Niemiec poprzez "kino" w pokoju hotelowym, w którym mieszkamy podczas naszego pobytu tutaj. Oglądanie meczów z Marco to dla mnie ogromny plus, gdyż dowiedziałam się o piłce nożnej wielu interesujących rzeczy, co nie udaje mi się z Irminą, bo swoją uwagę rozpraszam oglądaniem się za narzeczonym, gdy biega na murawie. Tak... tego też się nauczyłam. Irmina będzie ze mnie bardzo dumna!
A właśnie, co do niej... i do Matsa! Oświadczył się jej! Nie mogłam w to uwierzyć, no ale zdjęcie mówiło samo za siebie. Tak bardzo się cieszę, tym bardziej po tym co teraz przeszła... Dobrze, że Mats był ciągle przy niej. Lepszego mężczyzny by nigdy nie znalazła. Mats jest dla niej idealny!
W końcu znalazłyśmy mężczyzn naszego życia, z którymi będziemy bardzo szczęśliwe.

Postanowiliśmy, że pobędziemy trochę czasu na plaży. Rozsiadając się wygodnie na kocu, Marco zaczął temat.
- Wiesz... Jakoś nie wyobrażam sobie Matsa w roli męża...
- No teraz to zaszalałeś! - zaśmiałam się. - Akurat Mats idealnie odnajdzie się w tej roli. Spójrz na siebie!
- Ja będę jeszcze bardziej idealnym mężem! - wygiął usta w słodkim uśmiechu.
- Trzymam cię za słowo. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
- A może zorganizujemy dwa śluby w jeden czas? - zaproponowałam.
- Co? - zdziwił się. - Jak długo i jak bardzo prosiliby Irmina i Mats i tak nigdy się nie zgodzę.
- A to dlaczego? - zbił mnie z pantałyku.
- Jak będą dwa śluby to my już nie będziemy tacy ważni.
- I tym się tak bardzo przejmujesz?
- Owszem. - uśmiechnął się. - Chce, żeby to był NASZ dzień.
- A może jednak jesteś tym ideałem?
- No pewnie, a co ty myślałaś?
- W sumie, już wykazałeś się podczas zaręczyn.
- No widzisz? Mam nadzieje, że nigdy nie zapomnisz tego dnia.
- Przenigdy! Na prawdę zrobiłeś mi ogromną i bajeczną niespodziankę! Bardzo cię kocham! - ucieszyłam się wtuliłam się w jego ramiona.
- Ja też cię kocham, bardziej niż to sobie możesz wyobrazić.
Pocałowałam go w policzek.
Rozkoszowaliśmy się pięknem zachodzącego słońca.

________________________________________

Rozdział krótki, jak widzicie, ale nie bijcie... :[
Nie było o czym pisać, napisałam troszkę "romantyczny" rozdział, gdzie bohaterowie polecieli na Kretę. :P
Mam nadzieję, że kogoś rozdział zadowoli xD