Rita
- Cześć Mario. - przywitałam się we wejściu do jego domu. - Czy mogę się na trochę u ciebie zatrzymać?
- Tak. Chciałam, żeby Marco trochę za mną zatęsknił. - zaśmiałam się lekko.
- Dobrze, ale mam nadzieje, że nic złego się nie stało. - wyraźnie dało się usłyszeć przerażenie w jego głosie.
- Nie, nie. Jeszcze nie... Przynajmniej jak na razie... - oznajmiłam.
***
- Dobrze wiesz, że będzie się o ciebie martwił! - zdenerwował się Mario.
- No ale co ja mogłam zrobić? Narazić go na niebezpieczeństwo? - posmutniałam. - Tęsknię za nim... Boję się do niego zadzwonić.
- Wydaje mi się, że spokojnie możesz zgłosić to na policję...! Ten gościu nie jest normalny. Sądząc po tym liście on chce go zabić! - powiedział Mario wymachując w powietrzu kawałkiem kartki.
- Masz rację... To będzie najlepsze rozwiązanie. Ale jeśli przez jakiś czas nie będzie mnie widział przy Marco może zmieni swoje zachowanie.
- Rita! To nic nie zmieni. On się nie zmieni! To jest psychol. Zrób tak jak mówię.
- Tak zrobię. Nie wybaczę sobie tego, jeśli coś mu się stanie z mojej winy. - powiedziałam smutno.
Stwierdziłam, że pójdę do pokoju dla gości, który aktualnie stał się moim. Chciałam trochę odpocząć od tych wydarzeń. Najlepiej byłoby o tym zapomnieć, ale niestety nie da się.
Przed drzemką stwierdziłam, że wyciągnę telefon z torebki.
73 nieodebrane połączenia...
25 wiadomości.
Większość od Marco, część od Irminy.
I co mam teraz zrobić? Napisać sms, że nic mi nie jest? Czy milczeć nadal?
No a jeśli postanowi mnie szukać? I przeze mnie coś mu się stanie?
Matko nie mogę na to pozwolić! Wiem, że Mario podejmie za mnie ostateczną decyzje. Po kilku minutach zeszłam więc z powrotem na dół.
Słyszałam jak rozmawia z kimś przez telefon. Bo nikogo innego w domu nie było. Chciałam się wycofać i ewentualnie przyjść później, ale usłyszałam jak powiedział "Marco".
- Tak, wiem co się stało, wszystko mi powiedziała.
- ...
- Czemu nie mogłaś jej zatrzymać?
- ...
- Jak...? Nie powiedziała ci tego?
- ...
- Nie wiem, ale lepiej przekaż Marco, żeby się nie martwił. Bo wiem, że jeszcze do niego nie dzwoniła.
- ...
- No musisz go uspokoić, najlepiej nie dzwoń do niego, tylko osobiście mu to powiedz, bo ja głównie dlatego zadzwoniłem do ciebie a nie do niego, bo wiem, że potrafisz wysłuchać.
- ...
-
Stwierdziłam, że pójdę do pokoju dla gości, który aktualnie stał się moim. Chciałam trochę odpocząć od tych wydarzeń. Najlepiej byłoby o tym zapomnieć, ale niestety nie da się.
Przed drzemką stwierdziłam, że wyciągnę telefon z torebki.
73 nieodebrane połączenia...
25 wiadomości.
Większość od Marco, część od Irminy.
I co mam teraz zrobić? Napisać sms, że nic mi nie jest? Czy milczeć nadal?
No a jeśli postanowi mnie szukać? I przeze mnie coś mu się stanie?
Matko nie mogę na to pozwolić! Wiem, że Mario podejmie za mnie ostateczną decyzje. Po kilku minutach zeszłam więc z powrotem na dół.
Słyszałam jak rozmawia z kimś przez telefon. Bo nikogo innego w domu nie było. Chciałam się wycofać i ewentualnie przyjść później, ale usłyszałam jak powiedział "Marco".
- Tak, wiem co się stało, wszystko mi powiedziała.
- ...
- Czemu nie mogłaś jej zatrzymać?
- ...
- Jak...? Nie powiedziała ci tego?
- ...
- Nie wiem, ale lepiej przekaż Marco, żeby się nie martwił. Bo wiem, że jeszcze do niego nie dzwoniła.
- ...
- No musisz go uspokoić, najlepiej nie dzwoń do niego, tylko osobiście mu to powiedz, bo ja głównie dlatego zadzwoniłem do ciebie a nie do niego, bo wiem, że potrafisz wysłuchać.
- ...
-
Marco
Dlaczego ona mnie okłamała!? Nie mogę w to uwierzyć! Teraz pewnie jest z nim... Ale czemu to zrobiła?! Na złość? Ale za co...?
Kocham ją jak nigdy nikogo i ona dobrze o tym wie!
Po godzinie Irmina wraz z Matsem przyjechali do mnie.
- Już wiem, gdzie uciekła, jest u Mario! - zaczęła krzyczeć w objęciach Matsa.
- Ale czemu? Czemu mi tego nie powiedziała?! - zdenerwowałem się. - Dlaczego teraz nie odbiera moich telefonów?
- Moich też nie odbiera, Mario do mnie zadzwonił chwilę po tym jak porozmawiali.
- I kolejny przeciwko mnie?
- Nie chciał cie denerwować! Miałam ci to przekazać, bo nie wiedział jak możesz zareagować słysząc to przez telefon. Dostała list od tego palanta... Że jeśli od ciebie odejdzie to nic ci się nie stanie. Nie chciała cie narażać.
- Teraz mnie naraża. I to w takim stopniu, że nie wiem jak jej to wybaczę. Muszę jak najszybciej dotrzeć do Monachium. Irmina pojedziesz ze mną? Nie wiem czy sam dam radę...
- Dobra, ale proszę cie nie krzycz na nią, bo jestem pewna, że działa pod wpływem złych emocji i do końca nie wiedziała jak ma postąpić. Nie wiem dlaczego wpadła na taki pomysł i nawet nam o tym nie powiedziała, ale przypuszczam, że bała się konsekwencji...
___________________________________________
Wybaczcie, że tak długo powstawał ten rozdział :C
Ale jest już więc mam nadzieje, że złość jako tako minie :D
___________________________________________
Wybaczcie, że tak długo powstawał ten rozdział :C
Ale jest już więc mam nadzieje, że złość jako tako minie :D