Rita
Nadal nie jestem zadowolona z tego co zrobiła mi Irmina. Jestem po prostu wściekła!
Jak mogła mi zrobić takie coś?! No ale przecież nie mogę jej zostawić kiedy mnie na prawdę potrzebuje...
- Dalej no! Gdzie on jest! - denerwowała się Ir. Mi niekoniecznie się za nim śpieszyło...
- No nie denerwuj się tak. - postanowiłam ją trochę uspokoić.
- Jak się nie zjawi to nie wiem co mu zrobię! Ma jeszcze niecałe 20 minut!
- No przecież zdąży, a jak nie to poradzimy sobie chyba bez niego, prawda? - uśmiechnęłam się.
- Szczerze? To nie.
Nie powiem, moje oczy bardzo się ucieszyły jednak rozum i serce nie zbyt... i do tego to mrugnięcie...
- Dzień do...
- Masz szczęście, że dotarłeś! - przyjaciółka nie pozwoliła, żeby dokończył przywitanie. - Już myślałam, że zapomniałeś o nas.
- O was? Nigdy! - zaśmiał się.
Podróż trochę potrwa więc postanowiłam wsłuchać się w dźwięk muzyki dobiegającej ze słuchawek i zatracić się w tekście pewnej lektury.
Nagle poczułam jak ktoś mnie szturcha.Oczywiście, że Irmina! a któż by inny.
- Co chcesz?
- Słuchawki. Spać mi się chce, a w takiej ciszy nie potrafię zasnąć, coś mnie musi ukołysać...
- Nie wydaje mi się, żebym na mp4 miała jakieś kołysanki...
- Oj tam. Cicho. Nie mogę sobie posłuchać nawet "nie kołysanek"?
- No możesz... Okej. - zdjęłam słuchawki i podałam przyjaciółce. Ja ją zabije kiedyś... Na prawdę...
Po chwili zamknęła oczy, a Marco postanowił, że przerwie tą niezręczną ciszę.
- Słuchaj... Co do tamtego wieczoru...
- Tak, masz rację, lepiej o tym zapomnijmy. - powiedziałam stanowczo, choć nie wiem dlaczego, bo to co do niego czuje jest na prawdę prawdziwe...
- Ale ja właśnie nie chce o tym zapomnieć. - uśmiechnął się.
- Bardzo cię przepraszam za ten wieczór, przepraszam, że Irmina kazała ci po mnie przyjechać i jeszcze raz przepraszam za wszystko.
- Ale nie musisz mnie przecież przepraszać. Nie żałuje tego wieczoru, na prawdę. Może wyskoczymy w Monachium do jakiejś kawiarni albo do kina czy coś...? Bo tutaj nie zbyt wychodzi nam ta rozmowa.- zaśmiał się.
- Czemu nie. - uśmiechnęłam się.
- To pójdziemy najpierw do kina, a potem gdzieś, gdzie będziemy mogli na spokojnie porozmawiać.
- Okej. - powiedziałam z uśmiechem, choć szczerze trochę się lękam tego wypadu.
- Co czytasz? - zaciekawił się i postanowił usiąść obok mnie.
- Dziennik bulimiczki. - odpowiedziałam.
- Książka po polsku śmiesznie wygląda. - zaśmiał się.
- Serio? To tak jak dla mnie po niemiecku, tyle, że ja jeszcze coś z niej rozumiem.
- Wiesz co... chyba się zacznę uczyć polskiego.
- A to do Polski chcesz się wyprowadzić? - zażartowałam.
- Jak sam tytuł wskazuje o życiu bulimiczki. A więcej nie będę ci opowiadać, bo faceci takich rzeczy nie rozumieją.
- A ja akurat może zrozumiem. - wygiął usta w uśmiech, a ja zaczęłam opowiadać.
Rozmawialiśmy do końca naszej podróży, nawet nie zauważyliśmy kiedy pociąg się zatrzymał. Miło było.
Dziwne, że Irmina zauważyła... Taaak... Achaa... Tylko nie mów Boże, że ona to wszystko słyszała... Fajnie, teraz to dopiero będzie miała ze mnie polewkę.
__________________________________________
"No nareszcie dodała ten rozdział!! Ile można czekać!!"
Tak wiem... przepraszam bardzo... :( ale to wszystko przez szkołę! Coraz mniej czasu na wszystko... :/
Ale mam nadzieję, że nikt nie zapomniał o PĆÓŁKACH i ktoś przeczyta rozdział :D
Fajnie byłoby zobaczyć 5 komentarzy... :D
Dziękujemy! <3