04 lutego 2014

Rozdział 27 "Właśnie odkrywamy Nasze tajemnice."



 Rita


Już jutro wigilia. Będę w domu pierwszy raz od kilku dobrych miesięcy. Szczerze mówiąc bardzo stęskniłam się za rodzicami. W dodatku będzie ze mną Marco. Czuje, że to będą wspaniałe święta.
Irmina razem z bratem i jego rodziną oraz Matsem także spędzą tegoroczne święta w Polsce.

Jesteśmy już  na polskim lotnisku. Teraz tylko czekać, aż jakiś dowóz po nas przyjedzie, gdzie w moim przypadku będzie to ojciec. Po Błaszczykowskich ma przyjechać brat.  
 Nie czekaliśmy długo, aż przyjechał Dawid. W końcu zostaliśmy sami, do tego zmuszeni czekać za ojcem kilka minut dłużej.
- No w końcu! – krzyknęłam po polsku kiedy zobaczyłam zbliżającego się w naszą stronę tatę. Jak zwykle zabiegany. Jak nie w pracy to szlifuje kolejne języki. W sumie dobrze, bo dogada się Marco, w końcu jest poliglotą. Na mamy zdolności językoznawcze nie liczę, tym bardziej na język niemiecki.
-Rita! – ucieszył się tata. Przytuliłam go na powitanie.
- Tato. To jest Marco. – wiedziałam, że zrozumie po niemiecku. Mój chłopak wstał i przywitał się.
- Nareszcie mam okazję cie poznać. – mówi ojciec.
- Ja pana także. – uśmiecha się piłkarz.
- No to co… Nie będziemy tu chyba tak stać. – mówi tata. – Mama już się nie może doczekać.


Po pół godzinie jazdy samochodem dotarliśmy pod rodzinny dom. Wzięliśmy nasze bagaże i weszliśmy do środka. Wewnątrz przywitała nas mama.
Oczywiście nie raz ja, nie raz ojciec tłumaczyliśmy rozmowę między Marco a mamą.
Kilka godzin zleciało na zapoznaniu się, zjedzeniu kolacji i ponownej rozmowie. Marco nie miał życia. Haha.
W końcu udało nam się wyjść do mojego pokoju.
- Przepraszam za nich. – powiedziałam do Marco.
- To normalne. – śmieje się.  – Chyba, każdy przez to przechodził.
- Nawet ja!  - zachichotałam.
-Szczerze mówiąc myślałem, że twój tata nie będzie do mnie przekonany.
- Jemu wszystko jedno, byle żebym sama nie została. Prędzej po mamie mógłbyś się takich rzeczy spodziewać.
- Najważniejsze, że to już za mną. -  promieniuje uśmiechem i podchodzi do mnie, żeby mnie objąć. – Nigdy nie byłem w nikim tak zakochany jak w tobie. – składa pocałunek na moich ustach.
- No weź, bo się zarumienię. – uśmiecham się.
- Uwielbiam jak się rumienisz. – komplementuje mnie.
- A ja uwielbiam ciebie. – ciągnę dalej.
- A ja uwielbiam ciebie, że jesteś ze mną.  – znowu mnie delikatnie całuje.
- A ja uwielbiam ciebie, że uwielbiasz mnie, że jestem z tobą i cie uwielbiam. – zaczynam się śmiać.
- Dobra, już się troche zgubiłem. – bierze mnie na ręce.
- Trzymaj mnie mocno, żebym nie spadła! – mówię stanowczo.
- Nie ma takiej opcji. – patrzy mi w oczy. – Nie możesz.
- Czemu nie mogę? Zabronisz mi? – droczę się z nim.
- Oczywiście! Jeszcze nie powiedziałem ci wszystkiego.
- Czego?
- Że cie kocham.
- Tylko tyle? Mówiłeś mi to już. – śmieje się.
- Nie, to jeszcze nie wszystko.
- To kiedy mi to zamierzasz powiedzieć?
- Jak będzie idealna pora, czyli już nie długo.
- Eh… no dobra. Czekam!
- Bardzo się cieszę. – stawia mnie z powrotem na ziemie i dotyka moją rękę.
Ciągnie mnie po pokoju, tam gdzie są postawione ramki ze zdjęciami.
- Niech zgadnę… Ta słodka, mała dziewczynka, to nie ty…?
- Nie byłam słodką dziewczynką więc obstawiam, że nie.


Kolejny dzień
Wstałam dość wcześnie, gdyż czeka dzisiaj na nas mnóstwo pracy. Trzeba przygotować się na wigilię, ozdobić cały dom, ubrać choinkę, nakryć do stołu. Zastanawiam się, czy starczy nam czasu. Mama większość dnia dzisiaj spędzi w kuchni no a tata ledwo co zdąży na kolacje. Mamy z Marco dużo do zrobienia… Całe szczęście, że tata wczoraj kupił drzewko.
Właśnie weszłam do pokoju ze śniadaniem. Marco był już przytomny.
- Masz, najedz się. – podaje mu kanapki. – Niestety chcesz czy nie, musisz mi dzisiaj solidnie pomóc przy pracy.
- Z tobą mogę robić wszystko, nawet najgorsze rzeczy. – uśmiecha się. – Dzięki za śniadanie.
- No to bardzo się cieszę, że jesteś chętny, mamy czas do 15.00 góra, więc zaczynaj się z łóżeczka wygrzebywać.
- No okej. A tak w ogóle, będę miał okazję porozmawiać na osobności z twoim ojcem? – zadaje pytanie chłopak.
- Ymmm… ktoś tu chce się podlizać… - droczę się z nim.
- Wcale nie! – protestuje. – Muszę się o coś spytać, a jak dobrze pójdzie to poprosić. – mówi stanowczo.
- Faceci i te ich gadanie… - macham ręką.


Kilka godzin później

- Załóż to na czubek. – podaje Marco gwiazdkę.
- Czemu ja? Tak słyszałem, że podobno najstarszy członek rodziny zakłada czy coś. – zastanawia się.
- Taty nie ma, mama jest zajęta na takie bzdety, a ja nie dosięgnę. I tak wypada na ciebie. – podsumowuje.
Nagle czuje jak podnoszę się do góry. Oczywiście kogo to może być sprawka…  
- Teraz chyba dosięgniesz. – śmieje się.
Zakładam przedmiot na szczyt choinki. Spuszczając mnie na ziemie mój chłopak nadal trzyma mnie w objęciach.
-Fajnie, że w końcu odwiedziłem twój prawdziwy dom. – uśmiecha się ku mnie.
- Ja się cieszę, że skusiłeś się na tę propozycję. – odwdzięczam się tym samym, a potem pieczętuje na jego ustach długi całus.

Przygotowania nareszcie zakończone. Tata wrócił z pracy, potrawy, przygotowywane przez mamę mają się już ku końcowi. Brakuje tylko siostry mamy, która przyjeżdża co roku do nas razem z mężem i synkiem.
Wszyscy elegancko odszykowani.
I Marco w garniturze! I normalnie zapominam, że trzeba oddychać. Jejciu. Wygląda bosko.
Nie trzeba było długo czekać, a goście już się zjawili.

Na wstęp: Przedstawienie mojego chłopaka.

Potem: Rodzinna kolacja.

W końcu- na co najbardziej czekał pięciolatek Bartuś, mój kuzyn- prezenty.

Rodzice razem z ciotką i wujkiem poszli do salonu. My natomiast zostaliśmy z małym. Bartek zakumplował się z Marco, jednak nie pięciolatek nie mógł znieść tego, że nie może bezpośrednio dogadać się z mężczyzną.
- Czemu on mówi inaczej. – żali się mały, a ja szybko tłumaczę to Marco.
- Jeszcze trochę i się dogadamy. – śmieje się Marco. Już po chwili kuzyn rozumie wszystkie słowa.
Bartuś uśmiecha się, a Marco bierze go na plecy. Zaczyna się zabawa.
Ja tymczasem wyciągam gitarę ze schowka.
Co roku gram w święta. Na co dzień wolę inne instrumenty, ale skoro rodzicom zawsze podobało się jak gram na gitarze to chociaż w święta staram się zrobić im tę przyjemność i zagrać specjalnie dla nich.
Marco zauważa instrument.
-To ty grasz na gitarze? – dziwi się.
- Nie tylko. – śmieje się. W sumie nigdy nie zaczęliśmy takiego tematu więc skąd ma wiedzieć.
- No proszę. Fajnie, że powiedziałaś. – poważnieje. – Dasz na chwilkę? – chłopak prosi o instrument.
- Widzę, że ty też się pochwaliłeś. – ironizuję.
 
-O czym gadacie? – pyta kuzyn.
- Właśnie odkrywamy nasze tajemnice. – śmieje się.
- Jakie?
- Że gramy na gitarze.
- Ale przecież zawsze grasz na gitarze.
- Ale Marco o tym nie wiedział, a ja też właśnie dowiedziałam się, że i on gra. – śmieje się w stronę Marco, który to odwzajemnia.
-Nauczycie mnie? – prosi mały.
- Może spróbujemy za rok, co?
- No dobrze. Ale obiecujesz Rita? – prosi Bartek.
- Oczywiście. – uśmiecham się do kuzyna, a po chwili dołącza do nas reszta rodziny.
Te miny, gdy myśleli, że to ja przygrywam na gitarze.
Chłopak poczuł wzrok wszystkich skupiony na nim.
- To może Rita teraz coś zagra. – uśmiecha się i podaje mi gitarę.
- Rita już się nagrała. – śmieje się ojciec. – Masz talent! – chwali go.
- Dziękuje panu.
Reszta osób tu zgromadzonych zastanawiała się o czym mówili mężczyźni.

*

- Gdzie byłeś? – pytam piłkarza, który wrócił do pokoju przed 24.00.
- Udało mi się w końcu porozmawiać z twoim tatą. – chwali się.
- I o czym gadaliście?
- Męskie sprawy. Nie zrozumiesz. – macha ręką i kładzie się obok mnie. - Już się nie mogę doczekać nowego roku spędzonego z tobą.   
Zaczynam się śmiać.
- Ty już myślisz o nowym roku?
- A czemu nie? – uśmiecha się.
- Dobra, idź już spać, bo powoli zaczynam się o ciebie bać. – uśmiecham się i całuje go w policzek na dobranoc.


_____________________________________________

Przepraszam, że rozdziału nie było wcześniej, ale miałam go już dodać w niedziele, tylko wystąpił mały błąd i dlatego dopiero dzisiaj. :/
Wiem, że rozdział nie jest za ciekawy, ale niezbyt lubię pisać o tego typy sprawach. :P  
Dziękujemy za komentarze! <3
Zapraszamy do kontaktu z nami! :D
 http://dortmund-pszczoly.blogspot.com/p/kontakt.html

Lajkujcie też naszą stronę na facebook'u ;)
  https://www.facebook.com/opowiesciLoveIsabell?ref=hl

Dziękujemy za wszystko! <3
Pozdrawiamy! :)

5 komentarzy:

  1. Będą oświadczyny !!! Tak myślę :) Nie mogę się doczekać na nexta :) pozdro i zapraszam do mnie ( nowe świeżutkie, jeszcze ciepłe rozdziały dodane dzisiaj ).
    http://www.bo-ty-i-ja.blogspot.com/
    http://hand-in-hand-face-to-face.blogspot.com/
    ( Jeśli nie powinnam dodawać linków w komentarzu to sorry- usuń komentarz )

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Marco chciał się oświadczyć ? :D
    Więc czekam na kolejny :)) Zobaczymy co tam u Irminy i Matsa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko w końcu sie doczekałam choc przyznam szczerze, że warto było na prawde. Mogła bum zawsze czekac na tak urocze rozdziały. Zastanawiam sie tylko co Marco planuje;) chyba nawet się domyslam, ale nie chce zapeszac.
    Pozdrawiam Dagrasia:**

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na nn :)
    fajnie jak by Irmina była z Mario

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki fajny rozdział :)) Taki pozytywny ;)
    Coś czuję, że Marco oświadczy się Ricie :)

    OdpowiedzUsuń