Rita
Początek dnia, taki sam jak każdy – budzę się, spoglądam na
śpiącego Marco i zastanawiam się nad naszą przyszłością.
Potem idę załatwić poranne potrzeby, po których wykonaniu
szykuję śniadanie. I tak dzień w dzień to samo…
Postanowiłam zadzwonić do mamy, gdyż chciałam dowiedzieć się
co z babcią. Kilka dni temu poinformowano mnie, że miała wylew.
- Hej mamo. – witam się przez słuchawkę.
- Cześć kochanie! – odpowiada. – Co tam u was?
- Wszystko dobrze. No a jak tam babcia się czuje? – pytam
szybko.
- Lekarz mówi, że jest już coraz lepiej. Jeszcze kilka dni
poleży na obserwacji i prawdopodobnie zostanie wypisana.
- Ooo… to wspaniale! – cieszę się.
- Kiedy do nas przyjedziecie?
-Niestety nie tak szybko… Marco ma teraz ważne mecze… Ale
spokojnie, przyjedziemy. Ewentualnie przyjadę sama, jeśli Marco będzie bardzo
zajęty. – informuję matkę.
- Dobrze, ale byłoby
milej, gdyby i Marco przyjechał. Słuchaj! Tata nauczył mnie w minimalnym stopniu
niemieckiego, więc chciałabym sprawdzić
swoje umiejętności. – śmieje się do słuchawki, a ja razem z nią.
- No tego się nie spodziewałam! Marco się ucieszy.
- Dobrze. Ucałuj go ode mnie. I babcię też. Pa. Całusy!!
- Pozdrów Marco! Kocham cię!
- Pozdrów Marco! Kocham cię!
Mama się rozłączyła.
No popatrz, jak wzięła
się do nauki obcego języka!
Nie trwało długo a w kuchni zjawił się Marco. Jak zwykle
podszedł do mnie i ucałował moje czoło.
- Masz pozdrowienia od mojej mamy. – oznajmiam narzeczonemu.
- Oo… Dziękuje bardzo. – uśmiecha się. – Dzwoniła?
- Nie, ja dzwoniłam, bo chciałam spytać jak czuje się babcia.
- I jak?
- No podobno jest już lepiej, jeszcze kilka dni zostanie w
szpitalu i mają ją wypisać…
- To chyba dobrze… - waha się Marco. – więc czemu jesteś
taka jakaś smutna?
- Bo się boję.
- Przecież nie masz czego. Mama sama ci powiedziała, że jest
już lepiej, prawda?
-No tak.
-Więc czym się przejmujesz?
- Boję się, że mnie nie będzie tam, kiedy coś jej się stanie… - do moich oczy
napłynęły łzy.
Momentalnie podszedł do mnie chłopak i uspokoił mnie.
- Kobieto! Nie martw się na zapas! – przytulił mnie.
- Serio? – zaśmiał się. – Nareszcie sobie pogadamy.
- Już się boję jakich słówek się nauczyła. – żartuję.
- Na pewno takich, żeby mogła mnie pochwalić. – szczerzy się.
- Ale sobie wlewasz…
- A nie mogę? – całuje mnie w usta. – Co na śniadanie?
- Ja zrobiłam gofry, ale jak nie chcesz…
- Nie no… Oczywiście, że chce.
*
- Boże, jak dawno nie biegałam. – mówię cała zdyszana.
- No co ty… -
przewraca oczami Ir. – Dalej, dalej!
- Błagam! Odsapnijmy chwilkę. – proszę przyjaciółkę.
- Zgoda… ale góra 5 minut!
- Eh… No dobra…
Usiadłyśmy na ławce.
Nagle mój wzrok przykuwa postać dziewczyny. Pamiętam, że
gdzieś ją już widziałam.
Szła z chłopakiem. Trzymali się za ręce.
Ale skąd ja ją znam?
A tak! Przecież ona była wtedy z Carlosem pod kinem. No to
już się boje. Skoro ona ma nowego chłopaka, Carlos jeszcze bardziej może mi się
naprzykrzać…
- Rita? Wszystko w porządku? – pyta Ir, machając mi przed
oczami ręką.
- Przecież mówiłam, że się zmęczyłam. – postanawiam
zażartować.
- Dobra, dobra to odpoczywaj, bo zaraz ruszamy.
_______________________________________________
Tylko 4 komentarze, więc w sumie nie powinnam dodawać rozdziału...
ale dzisiaj Marco ma urodziny więc... :D
Wszystkiego Najlepszego chłopie!! Dużo sukcesów i tak dalej, i tak dalej... :D <3
Więc następny rozdział dopiero za 5 komentarzy!!!
_______________________________________________
Tylko 4 komentarze, więc w sumie nie powinnam dodawać rozdziału...
ale dzisiaj Marco ma urodziny więc... :D
Wszystkiego Najlepszego chłopie!! Dużo sukcesów i tak dalej, i tak dalej... :D <3
Więc następny rozdział dopiero za 5 komentarzy!!!