Rita
Irmina jest już "bezpieczna", że tak się wyrażę. Nie musi się już przejmować reakcją Kuby, już jest wszystko okej. Natomiast ja... ja czuje się okropnie. Pewnie gdyby nie ten pocałunek z Marco nie myślałabym tak o tym, ale ja teraz boje się w ogóle widywać z nim. Na pewno myśli, że jestem jakaś 'puszczalska'! Najpierw z tamtym potem z nim. Co ja dobrego narobiłam... Może też nie przejmowałabym się tak tym, gdyby nie to, że właśnie ten pocałunek zmienił moje zdanie o nim. Chyba mogę powiedzieć, że
zakochałam się, tylko że to jest chyba coś bardziej prawdziwego niż tamto. Wtedy to ja miałam po prostu klapki na oczach. Teraz czuje, że jest inaczej... Marco jest na prawdę inny niż Carlos. Jest przede wszystkim prawdziwy, że tak powiem, Car tylko udawał.
Najlepiej chyba będzie jak wyjadę do Polski z Ir. Zapomnę o wszystkim co tu się stało... Zapomnę o Marco, co teraz chyba łatwe nie będzie...
- Mam do ciebie prośbę...! A przy okazji muszę przekazać ci dobrą nowinę. - do pokoju wparowała przyjaciółka, wesoła jak nigdy dotąd.
- Coś się stało? Od kiedy jesteś taka wesoła? - zdziwiłam się.
- Pojedziesz ze mną do Mario?
- Nie wracasz jednak do Polski?
- Nie, zostajemy tu na stałe! - ucieszyła się.
Ale jak! Nie mogę patrzeć na Marco! Nie w tym sensie, bo nawet mi się podoba... dobra skończ już! Chodzi mi o to, że trudno będzie mi teraz spojrzeć w jego oczy, pomimo że są śliczne... Ale jednak!
- Co?! - w końcu odezwałam się.
- No tak jak słyszysz... - zaśmiała się. - Co nie cieszysz się?
- Skąd, oczywiście, że się NIE CIESZĘ. - odpowiedziałam.
- Ale co jest? Nie podoba ci się tu?
- Podobać to mi się tu nawet podoba, bo jest ładnie, ale boję się Marco...
- Marco?!
- Tak, jego!
- Ale czemu? Coś ci zrobił?
- Tak!
- Ale co takiego? powiedz mi. Jak tylko go znajdę to go ukatrupię! - widać, że mocno się przejęła tymi słowami.
- Zakochałam się w nim. - powiedziałam a z oczu zaczęły płynąć mi łzy.
- Ej! Czemu płaczesz? Ja już tu zdenerwowana, a tu się okazuje, że coś zaczyna iskrzyć... - uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
- No bo... Nie jestem jego warta... - i zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Jak to nie! On dziewczyno za tobą szaleje normalnie!
- Serio? - zdziwiłam się.
- Bez powodu nie kazałabym mu przyjeżdżać po ciebie! Mam dobrego nosa w takich sprawach. - zaśmiała się. - Ale powiedz mi jedno... dlaczego nie chcesz się teraz z nim spotkać, pogadać o tym...
- Wstydzę się...
- Ale czemu?
- No bo ci czegoś nie powiedziałam...
Na twarzy Irminy zawitał szok.
- Doszło do lekkiego pocałunku... A ja to przerwałam...
- Dlaczego?
- Nie wiem, myślałam, że tak będzie lepiej...
- I chyba źle zrobiłaś... Ale mam chyba pewien pomysł...
- Jaki?
- A tego ci nie powiem... - uśmiechnęła się szyderczo. - To jak, pojedziesz ze mną? Błagam... - uścisnęła moje dłonie.
- No dobrze... Ale nadal nie wiem, czy to dobry pomysł, żebym została tu na stałe... - przyznałam.
- Uwierz mi, jeszcze zmienisz zdanie.
- Zobaczymy... A ty powiedz mi teraz, czemu aż tak energia tobą rozpiera? - uśmiechnęłam się ocierając łzy.
- Kuba powiedział, że pomoże mi w tym wszystkim.
- To wspaniale! - ucieszyłam się i szybko ją przytuliłam.
Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
To Carlos.
- O nie! Nie odbiorę! - powiedziałam na głos.
- Kto to?
- A jak myślisz? Carlos.
- Daj, ja chce z nim porozmawiać!
- Nie wiem, czy to jest najlepszy pomysł... Nie chce nawet myśleć o nim!
- Proszę cie daj mi go!
Uległam. Lepiej nie zadzierać z Irminą.
- Czego chcesz palancie!
- ...
- Mało ci!
- ...
- Ona już wie jaki jesteś! Ma cie po prostu serdecznie dość!
- ...
- Błagam... Nikt się na to nie nabierze...
- ...
- Nie! I jeszcze raz nie! Nie zgadzam się na to!
- ...
- Głuchy jesteś człowieku!
- ...
- Na razie! Smaż się w piekle!
- Co mówił? - zainteresowałam się.
- Że chce z tobą pogadać, przeprosić i takie tam ble ble ble...
- Boże, jestem totalną idiotką! - i zaczęłam znowu płakać.
______________________________________________________
ale ma problemy z laptopem i przez najbliższy czas będzie czytała z telefonu. ;)
Rozdział jak rozdział kolejny = 5 komentarzy
Oglądaliście już reklame ORANGE xD