28 sierpnia 2013

Rozdział 13 "Jak tylko Go znajdę to Go ukatrupię!"


Rita


Irmina jest już "bezpieczna", że tak się wyrażę. Nie musi się już przejmować reakcją Kuby, już jest wszystko okej. Natomiast ja... ja czuje się okropnie. Pewnie gdyby nie ten pocałunek z Marco nie myślałabym tak o tym, ale ja teraz boje się w ogóle widywać z nim. Na pewno myśli, że jestem jakaś 'puszczalska'! Najpierw z tamtym potem z nim. Co ja dobrego narobiłam... Może też nie przejmowałabym się tak tym, gdyby nie to, że właśnie ten pocałunek zmienił moje zdanie o nim. Chyba mogę powiedzieć, że
zakochałam się, tylko że to jest chyba coś bardziej prawdziwego niż tamto. Wtedy to ja miałam po prostu klapki na oczach. Teraz czuje, że jest inaczej... Marco jest na prawdę inny niż Carlos. Jest przede wszystkim prawdziwy, że tak powiem, Car tylko udawał.
Najlepiej chyba będzie jak wyjadę do Polski z Ir. Zapomnę o wszystkim co tu się stało... Zapomnę o Marco, co teraz chyba łatwe nie będzie...

- Mam do ciebie prośbę...! A przy okazji muszę przekazać ci dobrą nowinę. - do pokoju wparowała przyjaciółka, wesoła jak nigdy dotąd.  
- Coś się stało? Od kiedy jesteś taka wesoła? - zdziwiłam się.
- Pojedziesz ze mną do Mario?
- Nie wracasz jednak do Polski?
- Nie, zostajemy tu na stałe! - ucieszyła się.

Ale jak! Nie mogę patrzeć na Marco! Nie w tym sensie, bo nawet mi się podoba... dobra skończ już! Chodzi mi o to, że trudno będzie mi teraz spojrzeć w jego oczy, pomimo że są śliczne... Ale jednak!

- Co?! - w końcu odezwałam się.
- No tak jak słyszysz... - zaśmiała się. - Co nie cieszysz się?
- Skąd, oczywiście, że się  NIE CIESZĘ. - odpowiedziałam.
- Ale co jest? Nie podoba ci się tu?
- Podobać to mi się tu nawet podoba, bo jest ładnie, ale boję się Marco...
- Marco?!
- Tak, jego!
- Ale czemu? Coś ci zrobił?
- Tak!
- Ale co takiego? powiedz mi. Jak tylko go znajdę to go ukatrupię! - widać, że mocno się przejęła tymi słowami.
- Zakochałam się w nim. - powiedziałam a z oczu zaczęły płynąć mi łzy.
- Ej! Czemu płaczesz? Ja już tu zdenerwowana, a tu się okazuje, że coś zaczyna iskrzyć... - uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
- No bo... Nie jestem jego warta... - i zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
- Jak to nie! On dziewczyno za tobą szaleje normalnie!
- Serio? - zdziwiłam się.
- Bez powodu nie kazałabym mu przyjeżdżać po ciebie! Mam dobrego nosa w takich sprawach. - zaśmiała się. - Ale powiedz mi jedno... dlaczego nie chcesz się teraz z nim spotkać, pogadać o tym...
- Wstydzę się...
- Ale czemu?
- No bo ci czegoś nie powiedziałam...
Na twarzy Irminy zawitał szok.
- Doszło do lekkiego pocałunku... A ja to przerwałam...
- Dlaczego?
- Nie wiem, myślałam, że tak będzie lepiej...
- I chyba źle zrobiłaś... Ale mam chyba pewien pomysł...
- Jaki?
- A tego ci nie powiem... - uśmiechnęła się szyderczo. - To jak, pojedziesz ze mną? Błagam... - uścisnęła moje dłonie.
- No dobrze... Ale nadal nie wiem, czy to dobry pomysł, żebym została tu na stałe... - przyznałam.
- Uwierz mi, jeszcze zmienisz zdanie. 
- Zobaczymy... A ty powiedz mi teraz, czemu aż tak energia tobą rozpiera? - uśmiechnęłam się ocierając łzy.
- Kuba powiedział, że pomoże mi w tym wszystkim.
- To wspaniale! - ucieszyłam się i szybko ją przytuliłam.
Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
To Carlos.
- O nie! Nie odbiorę! - powiedziałam na głos.
- Kto to?
- A jak myślisz? Carlos.
- Daj, ja chce z nim porozmawiać!
- Nie wiem, czy to jest najlepszy pomysł... Nie chce nawet myśleć o nim!
- Proszę cie daj mi go!
Uległam. Lepiej nie zadzierać z Irminą.
- Czego chcesz palancie!
- ...
- Mało ci!
- ...
- Ona już wie jaki jesteś! Ma cie po prostu serdecznie dość!
- ...
- Błagam... Nikt się na to nie nabierze...
- ...
- Nie! I jeszcze raz nie! Nie zgadzam się na to!
- ...
- Głuchy jesteś człowieku!
- ...
- Na razie! Smaż się w piekle!

- Co mówił? - zainteresowałam się.
- Że chce z tobą pogadać, przeprosić i takie tam ble ble ble...
- Boże, jestem totalną idiotką! - i zaczęłam znowu płakać.


______________________________________________________


 ale ma problemy z laptopem i przez najbliższy czas będzie czytała z telefonu. ;) 

Rozdział jak rozdział kolejny = 5 komentarzy 

 Oglądaliście już reklame ORANGE xD

19 sierpnia 2013

Rozdział 12 - "Ale ja ci nie pozwolę wyjechać. Zostajesz tu na stałe."

 Irmina

Teraz może spokojnie powiedzieć „ A nie mówiłam?”
Co za debil… jak mógł się tak zachować? Niech tylko ten Carlos stanie mi na drodze to nie ręczę za siebie…
Mam na dzieję, że Marco dobrze się zajął Ritą…
Tak wiem… Miałam powiedzieć Kubie, że ma po ni ą jechać. Ale z mojego punktu widzenia lepiej było zadziwić po Marco. A z resztą Kubę musiałabym obudzić.. Położył się wcześniej spać bo był zamęczony. I jeszcze wypił puszkę piwa.
A Marco wiedział co i jak…
-Nienawidzę facetów.- moja przyjaciółka wparowała do pokoju.
- No nie dziwię Ci się. – odłożyłam swoją książkę na stolik.
- Na początku było wszystko wspaniale. – zaczęła. – Potem zaczął mnie całować. Po chwili byliśmy już w jego sypialni i zaczął mnie rozbierać.
- Co za świnia…
Po chwili ciszy Rita znów się odezwała.
- A teraz ty musisz mi się wytłumaczyć! – aha! Huston… mamy większy problem niż Kuba. – Czy ty dobrze zrozumiałaś co ja do ciebie mówiłam?! Miałaś wysłać po mnie Jakuba! A ty co? Musiałaś zadzwonić po Marco?! Ty wiesz jak ja się przestraszyłam? Myślałam, że to kolejny bandyta jakiś, który chce nie porwać
-Rita! Stop! Uspokój się! – powiedziałam – Po pierwsze: Kuba nie mógł prowadzić. Po drugie: Marco wcześniej w razie co zaoferował pomoc, więc zadzwoniłam do niego.
- Niech Ci będzie. A to, że mam zostać u niego na noc to też twój pomysł?
- Nie. Nawet o tym nie pomyślałam. – zaśmiałam się – I jak było?
-Co?
- No pytam się jak było? W końcu spędziłaś u niego całą noc.- Zawiózł mnie do siebie, dał mi ubrania swojej siostry żebym mogła się przebrać, wypiliśmy gorącą czekoladę i długo rozmawialiśmy. – zauważyłam jak nagle wyraz jej twarzy zaczął się zmieniać. Moja przyjaciółka zaczęła uśmiechać się… powiedziałabym jak głupi do sera ( xD )
- Coś więcej?
- A co cię to interesuje. – oburzyła się nagle. – Powiedz lepiej czy rozmawiałaś z Kubą.
- Nie. Ale albo powiem mu dzisiaj, albo w piątek.
- Ah. Tak. Ale w czwartek wraca ze zgrupowania.
- Popołudniu. I na pewno jak zwykle położy się od razu do pokoju bo będzie zmęczony.
- Zrobisz tak jak będzie dla Ciebie lepiej. – przytuliła mnie.
- Możesz go teraz zawołać? – wypaliłam.
- Podjęłaś decyzję?
- Tak.



- Rita powiedziała, że chcesz porozmawiać. – brat pojawił się w pokoju.
-Tak. Usiądź. – poklepałam miejsce obok mnie na łóżku.
- Czego moja kochana siostrzyczka ode mnie chce?- położył się obok mnie. – Zauważyłem, że Agata i Rita ciągle z tobą przesiadują. Coś jest nie tak?
- Wiesz jak jestem ci wdzięczna, że mogłyśmy tu przyjechać?
- Tak. Tylko szkoda, że niedługo wyjeżdżacie. –przytulił mnie.
- Jeszcze trzy tygodnie. – westchnęłam. – W moim życiu się trochę wydarzyło. – próbowałam się uśmiechnąć.
- No mi się wydaje, że niezbyt dużo. Oprócz…
- Oprócz tego, że przespałam się z Mario. – dokończyłam.
-Oj, ja już zdążyłem zapomnieć.
- A ja nigdy nie zapomnę.
- Daj spokój… Jesteś młoda. Jeszcze tyle się w twoim życiu wydarzy, że na pewno zapomnisz.
- Kuba. Ja na pewno tego nie zapomnę. – odsunęłam się od brata.
- Dlaczego niby?
- Jestem w ciąży. – schowałam twarz w dłoniach.
Przez chwilę w pokoju panowała cisza, którą przerwało dopiero trzaśnięcie drzwi.
Po chwili obok mnie pojawiła się Rita.
- Moje ty biedactwo. – przytuliła mnie
- Bardzo był zły?
- Nie wiem. Wyszedł od razu z domu.
- Ir, i co? – po pokoju weszła Agata z Oliwą na rękach.
- Powiedziałam mu.
- No domyślam się. Ale czemu wyszedł z domu?
- Nie wiem.


Jak się później okazało Kuba pojechał do Łukasza.
To było prawie pewne. Po godzinie wrócił do domu. Zabrał tylko torbę pożegnał się z żoną i pojechał na lotnisko.
Przez kolejne dni chodziłam strasznie przygnębiona. Nie obejrzałam nawet meczu co m.in. dla Rity było szokiem. Przez cały czas siedziałam zamknięta w pokoju. W czwartek rano podjęłam kolejną decyzję… Wracam do Polski
- Co ty robisz? – spytała Rita widząc mnie pakującą walizki.
- Wracam do Polski.
- Co?
- No to co słyszysz? Ty możesz zostać jestem pewna, że Kuba z Agatą się zgodzą. – powiedziałam. – No gotowe.
- Jesteś pewna?
- A co mam tu dłużej robić?
Rita wyszła z pokoju. Wiem, że nie popiera mojej decyzji.
Usiadłam na łóżku i dodałam  wpis na twittera.
Lot miałam o godzinie 17. Jeszcze 4 godziny. Postanowiłam przejrzeć wszystkie zdjęcia z Dortmundu. Na nieszczęście pojawiły się również te z imprezy urodzinowej Marco.
Godzina 15. 45. Chyba muszę już powoli wychodzić. Gdy brałam do ręki pierwszą walizkę. W pokoju pojawił się Kuba. A miałam nadzieję że uda mi się uciec zanim wróci.
- Co ty robisz? – spytał zaskoczony.
- Wyjeżdżam. Będziesz miał trzy tygodnie mniej kłopotu. – powiedziałam.
- O nie! Nigdzie nie jedziesz. – podszedł do nie i przytulił.
- Kubuś, ale ja i tak za trzy tygodnie będę musiała wrócić. A ty jesteś na mnie zły. Nie będę co po prostu przeszkadzać.
- Ale ja ci nie pozwolę wyjechać. Zostajesz tu na stałe.
- Co?
- Tak. Wiem, że może zareagowałem trochę dziwnie na tą wiadomość ale właściwie to cieszę się. I wiem, że tego nie planowałaś… Ale no cóż stało się. A ja zamierzam Cię we wszystkim spierać.
- Dziękuję. – wczepiłam się w niego jeszcze mocniej. – Jesteś najlepszym bratem jakiego mogę sobie wymarzyć. Ale nie mów Dawidowi, że Cię tak nazwałam. – oboje zaśmialiśmy się.
- Musimy jeszcze powiedzieć Ricie, że zostajecie na stałe.
- Ona też może zostać.? – pokiwał twierdząco głową. – Dzięki.

- Jaki sodki obrazek. – w drzwiach pojawiła się Agata. – Kochające się rodzeństwo.

___________________________________________________________________

Ta dam.
Podoba się...
Nie za bardzo wiedziałam jak napisać ten rozdział więc jest taki jaki jest ;)
Dziękujemy Wam za wszystkie komentarze ;*
Jesteście wspaniałe ♥



14 sierpnia 2013

Rozdział 11 cz. 2 "Chyba Cię ratuję, a teraz wskakuj!"

(...) Auto zatrzymało się, a z niego wyszedł mężczyzna.
- Rita! Szybko wskakuj! - krzyknął z drugiej strony ulicy.
Nie wiele widziałam, ale to przecież Kuba! Miał po mnie przyjechać.
Szybko pobiegłam w jego stronę. Jednak to nie był Jakub...
- Marco?! - zdziwiłam się. - Co ty tu robisz?
- Chyba cię ratuję, a teraz wskakuj! Jesteś cała mokra! - otworzył moje drzwi, a ja szybko znalazłam się wewnątrz pojazdu.
Będąc w aucie emocje już tak mną nie targały. Choć trochę mogłam ochłonąć.
Jestem cała zziębnięta.
- Zimno ci. - odezwał się. - Włączę ogrzewanie.
- Wytrzymam.
No i mnie nie posłuchał.
Od czasu do czasu czułam na sobie jego spojrzenie. Spoglądając kątem oka na Marco było widać, że jest tym przejęty. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego?

*

- Gdzie jestem? - spytałam zaskoczona lecz w sumie, to gdzie jestem nie powinno mnie tak niepokoić jak to, że Marco trzyma mnie w ramionach.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. - położył mnie na kanapie. - Jesteś u mnie. Zobaczyłem, że zasnęłaś, do mnie było bliżej więc postanowiłem żebyś tu została.
- Ale jestem cała przemoczona, nie mam rzeczy na zmianę...
- Faktycznie, moje ubrania niezbyt będą na tobie leżeć, ale poszperam w szafie siostry.
- Daj spokój! A może ona nie chce mi pożyczyć ciuchów? Wolę siedzieć przemoczona lub po prostu odwieź mnie do domu.
- Nie będzie zła, bo jej nie ma, nawet gdyby była nie byłaby zła. - Marco tak fajnie to powiedział, że momentalnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- O! Nareszcie się uśmiechnęłaś! Wiesz, jak bardzo lubię, kiedy się śmiejesz...? - powiedział, a moje policzki lekko się zaczerwieniły. - To ja zaraz wracam.
Chłopak zostawił mnie, a ja zaczęłam rozglądać się po jego mieszkaniu.
Nie za wielkie, skromne. Nie wygląda, jakby tu mieszkało więcej jak jedna osoba.

- Może być coś takiego? - spytał kiedy wrócił, trzymając w rękach damskie spodnie oraz bluzkę.
- Oczywiście. Jednak nie lepiej byłoby, gdybyś odwiózł mnie do domu? - stwierdziłam, że nie chce mu się po porostu narzucać.     
- Rozumiem. Nadal za mną nie przepadasz...
- Nie, nie! Bardzo cię lubię, uwierz mi...
- To dlaczego chcesz jechać?
- Bo nie chcę ci się narzucać.
- Narzucać?! Dla mnie to przyjemność, że możesz tu być... - uśmiechnął się.
- Serio?
- Serio, serio. - mrugnął okiem.
- To gdzie mogę się 'wysuszyć'? - spytałam biorąc do ręki ubrania.
- Choć. - złapał mnie za rękę i zaprowadził do łazienki.

Gdy wyszłam z łazienki usłyszałam głos Marco.
- Mam nadzieje, że lubisz gorącą czekoladę...
- Poprawka! KOCHAM! - zaśmiałam się.
- Żółwik. - przybiliśmy sobie "żółwia" i zaczęliśmy popijać sobie gorącą czekoladę.
- Dziękuje ci za wszystko. - tyle dla mnie zrobił, że nawet zwykłe "dziękuje" nie wystarczy.
- Nie ma za co. - machnął ręką. - W sumie powinnaś mnie przeprosić.
- Ale za co? Zrobiłam coś?
- Tak! Myślałem, że zawału dostanę! A jak zobaczyłem cię na tym deszczu... Chętnie bym ukatrupił tego chłoptasia...
-  Zasłużyłam sobie na to...
- Niby czemu?
- Cały czas nie przejmowałam się nikim innym, jak tylko tym palantem. Przyznam, umie oczarować kobiety. Szkoda tylko, że ja dałam się na to nabrać, że jestem taka głupia.
- Nie jesteś głupia! Facet zna się po prostu na rzeczy, a potem jest tak jak mówisz - "zaczaruje" i to wszystko.
- Masz racje. Ale nie dobrze mi się robi, jak sobie pomyśle, że mówiłam o nim takie rzeczy...
- To znaczy?
- Że jest najlepszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek spotkałam, że jestem szczęśliwa będąc przy nim, że to jest ten jedyny...- z moich oczu zaczęły cieknąć łzy. Marco od razu pozwolił, żebym przytuliła się do niego.
- Przepraszam cię w ogóle za to wszystko. Jest mi wstyd!
- Zapomnij już o tym.
- Jakoś się nie da...
- Najważniejsze, że nic ci się nie stało.
- Czemu ty się tak o mnie martwisz?? - spytałam zaciekawiona.
- A czemu mam się nie martwić?
- Dobrze. Ale mam do ciebie jedno pytanie... To Kuba miał po mnie przyjechać... A czemu ty się zjawiłeś?
- Szczerze? Wiedziałem już kilka godzin wcześniej o waszym spotkaniu...
- Skąd?? Kuba przecież nic nie wiedział.
- A kto powiedział, że wiem to od Kuby... Irmina mi wszystko powiedziała. Przeczuwała, że jest złym typem i chciała żebym jej pomógł.
- Tak to prawda, od początku za nim nie przepadała. - wtrąciłam się.
- I jak tylko zadzwoniłaś do niej, że coś jest nie tak, ona od razu mnie poinformowała, no a ja szybko po ciebie pojechałem.
- Nadal czegoś nie rozumiem, ale bardzo ci dziękuje.
Marco się tylko uśmiechnął.
Można powiedzieć, że przegadaliśmy ze sobą całą noc. Dowiedziałam się o nim dużo ciekawych rzeczy, rozśmieszał mnie historyjkami, w których zazwyczaj brali udział koledzy z klubu i wiele innych.

Obudziłam się przytulona do chłopaka. Sama nie wiem jak to się stało, nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Czym prędzej odsunęłam się od niego. Nie powiem, spało mi się hym... jakie słowo by tu pasowało... wygodnie? Chyba tak, i do tego tak miło... Fantastycznie!
Marco się zaśmiał.
- Boisz się mnie? - powiedział.
- Niee. - uśmiechnęłam się.
- To czemu się odsunęłaś?
- Szczerze? Było mi za dobrze przy tobie. - wypaliłam, choć tak na prawdę nie powinnam tego mówić.
- Serio?
- Chyba tak... - zawstydziłam się, a on się uśmiechnął.
W pewnym momencie nasze twarze znalazły się zdecydowanie za blisko siebie... Czułam się niezręcznie w tej sytuacji, ale nadal mam odwagę patrzeć mu w oczy. Szczerze jeszcze nigdy nie czułam się tak jak teraz, nawet przy tym całym Carlosie. To jest zdecydowanie coś prawdziwego, nie wiem nawet dokładnie jak to określić.
I stało się. Nasze usta na krótką chwilę zostały złączone, a ja nie wiem dlaczego, przerwałam to.
- Na mnie chyba już czas.
- Przepraszam cię za to. - zaczął się tłumaczyć.
- Nic się nie stało, to ja przepraszam. Możesz mnie odwieźć do domu?
- Jasne. - wyglądało na to, że sam był zmieszany całym tym zajściem.

Ja poczułam się jeszcze gorzej...

_______________________________________________

I nareszcie rozdział 11 w całości skończony xD
Dziękujemy za tak wiele komentarzy ^^
Kochamy Was! :D 


5 komentarzy - kolejny rozdział!!

11 sierpnia 2013

Rozdział 11 cz.1 "Robię to pierwszy raz. I cieszę się, że z Tobą..."


Rita


- Mówiłem ci już, że ładnie wyglądasz? - spytał Carlos w drodze do jego domu. 
- Tak. - uśmiechnęłam się skromnie. 
- To chyba muszę to powiedzieć kolejny raz - ślicznie dziś wyglądasz. - złapał mnie za rękę. 
- Dziękuję. 
Jejka! Jak ja się cieszę, że go poznałam! Drugiego takiego to ja chyba nie znajdę. Jestem
już totalnie szczęśliwa! Chyba domyślam się w jakim celu jest ta kolacja... W sumie nigdy nie byłam w związku tak na poważnie... Carlos to moje przeznaczenie, wiem, że to ten jedyny. I musiałam wyjechać do Niemczech, żeby go znaleźć. 
Najważniejsze, że było warto. 
Już jutro będę mogła pochwalić się Ir, że jestem z nim w oficjalnym związku. 
Nigdy nie powiedziałabym, że w moim życiu spotka mnie takie szczęście! 

To chyba koniec naszej podróży. W sumie będę u niego w domu pierwszy raz. 
- Zaczekaj. - powiedział i wysiadł z auta. 
Już po chwili otworzył drzwi z mojej strony. Złapał mnie za rękę i pomógł wyjść z auta, choć sama świetnie bym sobie poradziła. Nie puścił mnie, nawet kiedy weszliśmy do środka. 
Moim oczom ukazało się pomieszczenie (zapewne tam będzie kolacja) przyozdobione bardzo romantycznie - nastrojowe światełka, świeczki i różne takie. Nawet muzyka leciała w tle. 
- Mogę panią prosić? - objął mnie lekko w pasie, a wtedy zaczęliśmy tańczyć. 
Och... to takie romantyczne... ( Nie wiedziałam, że kiedykolwiek powiem to słowo). 
Piosenki, czy tam melodii nie kojarzę, ale jest piękna, idealna wręcz na tą okazję. 
Pod koniec tańca najsłynniejsza figura - według mnie - obrót i lekkie wygięcie partnerki w pasie, tak, że usta są tak niewiarygodnie blisko siebie, że zaraz zwariuję. 
Carlos zrobił to tak szybko, że nawet nie zauważyłam a nasze wargi są już do siebie przyciśnięte. Cały świat już odpłynął.
Chłopak szybko przywraca mnie do postawy pionowej, ale pocałunek trwa nadal. 
- Świetnie całujesz. - mrugnął do mnie Car. 
- Robię to pierwszy raz. I cieszę się, że z tobą. 
- Pierwszy i nie ostatni. - znowu pozwoliłam, aby musnął moje usta chociaż na kilka sekund. 
- Siadaj, bo kolacja pewnie już wystygła. - odsunął dla mnie krzesło. 

*

Siedzimy w salonie i oglądamy jakąś komedię romantyczną. 
Carlos objął mnie ramieniem. Chwilę później nasze usta znowu się stykają, a cały świat krąż wokół nas.   
Nagle chłopak wziął mnie na ręce. Ciągle mnie całując niósł mnie. Czuję się świetnie, więc nie chce nawet myśleć gdzie. 
Tyle żywiołów w jednym pocałunku - dym, pył, światło, ziemia, wiatr - niezliczenie wiele. Wszystko wokół kręci się, zatraca, warstwa po warstwie. 
Ściągnął moje buty i rzucił mnie na łóżko. 
Pokój rozjaśniają długie wysokie świece. 
Chwilę potem dołączył do mnie bez większej liczby ubrań. Miał na sobie tylko spodnie. 
Szczerze mówiąc w tym momencie trochę się przestraszyłam, ale kiedy na nowo zaczął muskać moje usta, szybko o tym zapomniałam. 
W pewnej chwili zaczął rozbierać MNIE. 
Ocknęłam się. 
O nie, nie, nie! Do tego nawet nie może dojść! A Ir ostrzegała mnie! 
Co tu teraz sama zdziałam! Boję się! On chce mnie tylko wykorzystać! A czemu ja się tego nie domyśliłam od początku?! 
Nie dziwić się, jest z niego niezły przystojniak, może poderwać każdą, potem wykorzystać i tak w kółko.
- Zaraz wracam. - oznajmił i poszedł do łazienki znajdującej się w tym samym pokoju lub raczej to się chyba sypialnia nazywa. Mogę się tylko domyślać po co poszedł! 
A więc! To jest moja jedyna szansa! Muszę stąd uciec! 
Kto wie co zrobi... Najpierw mnie zgwałci, a potem?! Zabije? Wywiezie do lasu? 
Uciekam stąd!
Szybko wybiegłam z sypialni i pognałam do salonu gdzie znajdowała się moja torebka. Złapałam ją i szybko wybiegłam z mieszkania. 
Postanowiłam zadzwonić do Irminy.
Nie dosyć, że zbiera mi się na płacz to jeszcze do tego jestem mega wkurzona. Jak mogłam dać się tak nabrać. Okej przyznam się, koleś zawrócił mi w głowie. Oczarował mnie. 
A teraz przez moją nieuwagę jestem tu sama, jest ciemno...
- Ir?! 
- Czyli jednak miałam racje...?!
- Nie wiem, chyba tak! Poprosisz Kubę, żeby po mnie przyjechał? Jak najszybciej tylko może! Adres znasz, bo ci mówiłam... 
- Spokojnie! Pomoc już w drodze! Uważaj na siebie i nie daj mu się złapać! 
Rozłączyłam się i zaczęłam biec przed siebie. Byłam strasznie zagubiona. 
Dobrze, że nie muszę iść przez las, na razie to tylko ulica.
Szkoda tylko, że zimne krople wody zaczęły chłodzić moje ciało...
 - No pięknie! Jeszcze deszczu do tego brakowało! - mówiłam już sama do siebie. I tak nikt mnie (chyba) nie widzi.
Musiałam niestety zwolnić tempo. W deszczu ledwo co widać, a w wysokich butach nie da się biec.
Nagle moje serce zaczęło mocniej bić.
Z naprzeciwka, zza zakrętu pojawił się samochód. Ta prędkość, nie jest zbyt bezpieczna.
Chyba odczytał moje myśli, bo zaczął zwalniać.
Czy to koniec mojego życia? Kolejni chcą mnie uwieść i porzucić gdzieś po drodze?
Nie mam pojęcia, gdzie się schować, dokąd uciec...! Chyba już po mnie!
Auto zatrzymało się, a z niego wyszedł mężczyzna....

Ciąg dalszy nastąpi... 

______________________________________________


Witam! :D Rozdział 11 musiał zostać podzielony na 2 części. W sumie to mam inne wytłumaczenie dlaczego to zrobiłam, ale napiszę tylko, że byłby za długi xD

Więc jeśli chcecie wiedzieć co dalej z nieszczęsną Ritą czekamy na co najmniej 5 komentarzami pod tym postem, a wtedy oto dodam część drugą :P

I dziękujemy, że czytacie! <3

Dedyk dla tych, którzy komentują! ♥

04 sierpnia 2013

Rozdział 10 "Nic nie wiemy na 100 procent." + Versatile Blogger"


Irmina


Po obudzeniu podeszłam do okna i usiadłam na parapecie… Piękny dzień się zapowiadał… Pewnie każdy by się z tego cieszył, ale przede mną trudny dzień. Muszę iść do tego lekarza, przecież nic nie jest pewne. Rita jest pewna ale ja nie.
Ale trzeba to zrobić tak, żeby Kuba się nie dowiedział.
Poproszę Agatę o pomoc.
A co jak to wszystko okaże się prawdą? Co ja wtedy zrobię?
Mario nie wiem jak zareaguje…
A Kuba…?
Jego reakcji najbardziej się obawiam…
Mogę też nic nikomu ( oprócz Agaty) nie mówić. Za niecały miesiąc przecież wracamy z Ritą do Polski…
A w tedy co?
Znów nie wiem…
Dawid może mi pomoże. Albo babcia…
- Już się obudziłaś? – z przemyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki.
- Tak… Niedawno. – odpowiedziałam.
- Wiesz już co zrobimy?
-Trzeba iść do tego lekarza… Nic nie wiemy na 100 procent.
- Tylko trzeba jakoś poszukać dobrego.
- Poproszę Agatę o pomoc.
- Powiesz jej?- spytała zaskoczona.
- Jej tak. Ale spróbuje ją namówić żeby na razie nie mówiła nic Kubie. 
- Poradzisz sobie za wszystkim na pewno. - podeszła do mnie i przytuliła.



- Dziewczyny śniadanie!!- usłyszałyśmy głos Agaty.
Szybko zeszłyśmy do kuchni.
- A mój braciszek gdzie? – spytałam zauważając nieobecność Jakuba.
- Poszedł do Łukasza pomóc mu przy samochodzie… Pewnie wróci wieczorem po treningu dopiero. – odpowiedziała.
Teraz... Teraz mogę porozmawiać z Agatą. Lepszej okazji nie będę miała.
Po zjedzonym śniadaniu postanowiłam zaczął rozmowę.
- Aga... Możemy porozmawiać? – spytałam.
- Oczywiście…
- Oliwia chodź pójdziemy się pobawić… - Rita wzięła małą.
- To o czym chcesz porozmawiać. – usiadła przy stole naprzeciwko mnie.
- Agata, bo ja chyba.. chyba jestem w ciąży… - powiedziałam szybko.
- Co?
- Przez ostatnie dni niezbyt dobrze się czuje… Ciągle wymiotowałam… Rita myśli że to może być to… Ale nie jestem pewna.
- Musisz iść do lekarza. I to jak najszybciej.
- I właśnie o to chodzi… Nie musisz iść ze mną, ale mogłabyś mi podać adres jakiegoś dobrego ginekologa?
-Oczywiście… Irmina, Powiedz mi jedno. Chciałabyś żeby to była prawda?
- Nie wiem… Z jednej strony tak. A z drugiej boję się reakcji Kuby i Mario jeśli wszystko się potwierdzi.
- Kubą się nie martw ja się nim zajmę. – podeszła do mnie i przytuliła - A z Mario na pewno się wszystko ułoży.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. – odpowiedziała – Na mnie zawsze możesz liczyć.





Siedziałyśmy z Ritą przed gabinetem.
- Rita, boję się. –prawie zaczęłam płakać.
- Ćśś.. Wszystko będzie dobrze… - Przyjaciółka objęła mnie.
- Irmina Błaszczykowska..- usłyszałyśmy starszą kobietę.
- Idź.. – powiedział Rita – ja tu poczekam…
Weszłam do gabinetu.
- Dzień dobry. – przywitała się kobieta.




- I co? – od razu pobiegła do mnie Rita.
Podałam jej kawałek papieru i się rozpłakałam.
- Ir, będziesz mamą. – powiedziała i przytuliła mnie co wywołało jeszcze większy napływ łez.
- I co ja teraz zrobię? – spytałam.
- Nie martw się… Masz mnie, Agatę, Kuba na pewno też będzie Cię wspierał. Dasz radę.
- Chodźmy do domu… Proszę. – powiedziałam szybko.



Wszyscy cieszyli się z tej wiadomości tj. wszyscy, którzy wiedzieli (czyli Agata i Rita).
Siedziałam na łóżku i oglądałam zdjęciu USG…
Nie mogłam wierzyć w to co się wydarzyło w moim życiu przez ostatni okres czasu.
Mamy koniec lipca… Pod koniec maja tu przyjechałyśmy…
Jestem w ok. 8 tygodniu ciąży… Według lekarki objawy pojawiły się trochę zbyt późno.. Ale na to wpływ mogło mieć kilka spraw...
Nigdy bym nie pomyślała, że coś takiego może się w moim życiu wydarzyć.

- Wypij melisę. – Agata znalazła się obok mnie – Uspokoisz się.
- Dziękuję. Kuba już wrócił?- spytałam.
- Tak. Siedzi na dole z małą.
- Powiesz mu?
- Nie. Lepiej jak sama to zrobisz.. – powiedziała – A gdzie Rita?
- Szykuje się na randkę.
Nagle usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- To pewnie Carlos. – moja przyjaciółka wybiegła z łazienki.
- Łap torebkę.
- Dzięki.
- Baw się dobrze . – powiedziała Agata i już za chwilę Rita zbiegała do drzwi. – Porozmawiasz z Kubą?
- Tak. – zdecydowałam. – Ale jutro… Dzisiaj nie jestem na siłach.
______________________________________________________________________
I mamy rozwiązanie pierwszej sprawy... Ciąża...Jak sobie z tym poradzi Irmina... Szczerze sama nie wiem xD Mam kilka pomysłów :]
Dziękujemy za wszystkie komentarze...
Oraz za nominację do "Versatile Blogger"  od Kasia Nowak ;*

Zasady konkursu:
1.Podziękować nominującemu u niego na blogu.
2.Pokazać nagrodą "versatile Blogger" u siebie na blogu.
3.Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebię.
4.Nominować 8 blogów które na to zasługują.
5.Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.


Fakty o Mnie [ Isabelle]
1.Mam na imię Edyta
2. Jestem fanką Shakiry ( ;* )
3.  Jestem twilighter.
4. Mam brata i siostrę i jeszcze przyrodnią siostrę xD
5. Irmina to imię, które wybrałam na bierzmowanie.
6. Od września zaczynam klasę 1 liceum humanistycznego.
7. Chcę pojechać na Camp Nou. [ Kto jedzie ze mną? ]
Fakty o 



Nominacje:
1.http://brak-tchnienia.blogspot.com/
2.http://niebezciebie.blogspot.com/
3.http://bvb-ada-story.blogspot.com/
4.http://borussiadortmund9.blogspot.com/
5.http://lewy-go-away.blogspot.com/
6.http://life-is-sometimes-cruel.blogspot.com/
7.http://walcze-bo-warto.blogspot.com/
8.http://zagubionawswoimswiecie.blogspot.com/

I znów to samo 5 komentarzy = następny rozdział 

P.S. Zapraszam na mojego bloga: http://czarodziejskie-miasto.blogspot.com/




01 sierpnia 2013

Rozdział 9 "Tylko nie zakochuj się w innym"


Rita


Wracając do domu, Irmina nie była zbyt wesoła. Mogę ją tylko próbować zrozumieć, bo nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji... Tak bardzo jest mi przykro. Mam nadzieję, że przez to wydarzenie nie zrobi niczego głupiego. Jestem jej przyjaciółką, więc zawsze jej pomogę, nawet w tak trudnej sprawie.

Błądząc tak wzrokiem po zlewającym się widoku jezdni przypomniało mi się to co zrobił Marco i słowa Ir: " Podobasz mu się."
W sumie spotkałam go dopiero być może 5 raz, a ja już mu się podobam, a mało tego wymyśla takie scenki.
I jeszcze musiałam zatańczyć z nim na weselu!! Do jednej z ulubionych piosenek!! Za jakie grzechy!!! I jeszcze to "gorzko! gorzko!" Oczywiście ja chciałam pocałować go w policzek, a on odwrócił głowę i wyszło co innego. Uśmiechnęłam się tylko, bo co
miałam zrobić, chodź nie powiem, że byłam wściekła, bo przyszłam z Carlosem, a on mi tu buziaki daje. To nie było zbyt fair. Jeden plus, że nie pocałował mnie namiętnie. 
W tym momencie coś we mnie pękło... "Tylko nie zakochaj się w drugim" "tylko nie zakochaj się w drugim", powtarzałam sobie.
"Nie mogę!" po pierwsze - nie jest w moim typie. To piłkarz, nie zbyt interesują mnie tacy. Po drugie - poznałam już wspaniałego chłopaka, którego nie dam rady zamienić na kogoś innego.

Dotarliśmy już pod dom. Złapałam Irminę za rękę i powędrowałyśmy do wewnątrz. Chciałam być teraz przy niej. Musi mieć we mnie wsparcie. Najgorsza będzie chyba rozmowa z jej bratem. Jeśli ona nie da rady, ja wezmę to w swoje ręce. Nie chce, żeby się niepotrzebnie denerwowała.
Najbardziej jednak ciekawi mnie co na to wszystko Mario. Przecież oni nie widzieli się długi czas. Praktycznie rzecz biorąc od całego tego zajścia. Nie wiem, jak to wszystko potoczy się dalej.
- Przynieść ci coś do picia? - spytałam przyjaciółki sadzając ją na jej łóżku.
- Możesz przynieść mi wodę. - odpowiedziała i złapała się za głowę.
Zeszłam do kuchni, nalałam wody w szklankę i postanowiłam, że przygotuję jej jakieś kanapki, na wypadek gdyby zgłodniała.

*

-Proszę. Zajadaj się. - podałam jej tacę z kanapkami i szklanką.
- Dziękuję, ale nie jestem teraz  w stanie  niczego przełknąć. - odpowiedziała i wzięła do ręki szkło z wodą.
- Chyba będziesz musiała iść do lekarza.
- Chyba tak.
- Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć. - pocałowałam ją w czoło. - Pójdę z tobą. - przytuliłam ją lekko do siebie.
- Dziękuje za wszystko. - uśmiechnęła się.

Wtem usłyszałam dźwięk mojego dzwonka.
- Słucham cię Carlos. - uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Rita. Mam do ciebie pytanie...
On ma do mnie pytanie?! O ja nie mogę, czy to chodzi o...
- Masz jutro wieczorem czas?
- Jutro wieczorem? - spojrzałam się ukradkiem na Ir. Ona pokiwała lekko głową. - Tak mam. A dlaczego pytasz?
- Zapraszam cię jutro do mojego mieszkania na kolację.
- Na kolację mówisz... z jakiejś okazji?
- Z okazji braku okazji. - zaśmiał się.
- Dobrze. Będę.
- Przyjadę po ciebie około 19.00. Zdążysz się wyrobić?
- Tak, tak.
- Aha... załóż jaką śliczną suknię, jeśli możesz.
- Postaram się.
- To pa. Do jutra Śliczna.
- Pa. Buziaki.
Rozłączyłam się.

- I co? - spytała Irmina.
- Zaprosił mnie jutro na kolację do siebie! Mam założyć jaką sukienkę. Przyjedzie po mnie o 19.00.
- Wiesz co... jakoś nie podoba mi się ten pomysł... - powiedziała przyjaciółka.
- Dlaczego tak sądzisz? Nie chcesz, żebym w końcu była szczęśliwa? - zdziwiłam się na jej słowa.
- Oczywiście, że chcę, ale coś mi tu nie gra.
-Proszę cie... Nie rób afery z jednej kolacji!
- Rita! Ja nie robię afery! Po prostu martwię się o ciebie.
- Irmina!
- Dobra, dobra! Rób co chcesz, ale żeby nie było... Przepraszam.
- Dobrze, będę uważać,  choć nie wiem na co... - odpowiedziałam, a Ir wywróciła tylko oczami. - A teraz przydałaby mi się jakaś sukienka.
- Zobacz w mojej szafie, może coś znajdziesz.
- Dziękuje! - pocałowałam przyjaciółkę w policzek i podbiegłam do szafy w poszukiwaniu  wyjątkowej sukienki.


- Czy możesz użyczyć mi tą sukienkę? - pokazałam wieszak z kreacją.
Ir przewróciła oczami. - Bierz. - zaśmiała się.    

_____________________________________________

Wyszło niezbyt dobrze... :(

I znowu za 5 komentarzy następny rozdział! :D