14 czerwca 2014

Rozdział 34 "Ir, wiesz co z nią?"

Irmina


- Co ty na to, żebyśmy urządziły sobie taki mały babski wieczorek? - zadzwoniła do mnie Agata.
- Dzisiaj? - spytałam.
- Czemu nie... I Tak będzie jeszcze tylko Ewka. A Kubę z Oliwią wyślę do Łukasza.
- Dobrze, namówię Ritę i wpadniemy.
Gdy tylko Agata rozłączyła się zadzwoniłam do Rity. Kilka minut musiałam ją przekonywać ( czyżby miała ciekawsze plany?), ale ostatecznie zgodziła się. 
Chciałam być na miejscu trochę wcześniej, więc zaczęłam się już szykować.
- Gdzie się wybierasz? - poczułam jak Mats mnie obejmuje. 
- Na wieczorek do Agaty. 
- Zostawisz mnie tak samego?
- Przeżyjesz ten jeden wieczór. - pocałowałam go. 




Na miejscu zastałam jeszcze Kubę. 
- Witaj braciszku. - przytuliłam go.
- Cześć. Przyszłaś sama? - spytał.


- Rita wpadnie trochę później. - uśmiechnęłam się - Gdzie Aga?
- Na górze. Szykuje Oliwkę i zaraz wychodzimy. Zajmij się nią. 
- Nie denerwuj się tak Kubuś. Nic się nie stanie. 
Po 10 minutach zostałyśmy już z Agatą same. Ona sama ma czasem dość nadopiekuńczości Kuby w ostatnim czasie. Dlatego chociaż dzisiaj chciała mieć chwilę spokoju. 
- Jak się czujesz? - spytałam. 
- Świetnie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - uśmiechnęła się - A jak u ciebie?
- Dobrze. Już nie myślę tak często o... tym. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. 
W końcu postanowiłyśmy zacząć przygotowywać coś na wieczór. 




Siedziałyśmy już we czwórkę oglądając film. Co chwila wybuchałyśmy śmiechem.
Niepokoiła mnie tylko Rita. Nie wyglądała najlepiej. I trochę dziwnie się czasem zachowywała.
- Pójdę do toalety. - Koch nagle wstała z kanapy i opuściła salon. 
- Ir, wiesz co z nią? - spytała Ewa. 
- Pójdę zobaczyć. - udałam się za przyjaciółką.
Drzwi od toalety była zamknięte. Nie za bardzo słyszałam co się tam dzieje. Prosiłam, żeby Rita otworzyła mi drzwi, ale to nie działało. 
W końcu posłuchała mnie. Była strasznie blada. I chyba płakała...
- Rita, co jest? - spytałam. 
_____________________________________________________________________

Przepraszam...
Czy nie uważacie, że to opowiadanie jest coraz gorsze?

Za wszystkie błędy przepraszam... 

31 maja 2014

Rozdział 33 "Boję się, że mnie nie będzie tam, kiedy coś jej się stanie…"

Rita

 Początek dnia, taki sam jak każdy – budzę się, spoglądam na śpiącego Marco i zastanawiam się nad naszą przyszłością.
Potem idę załatwić poranne potrzeby, po których wykonaniu szykuję śniadanie. I tak dzień w dzień to samo…
Postanowiłam zadzwonić do mamy, gdyż chciałam dowiedzieć się co z babcią. Kilka dni temu poinformowano mnie, że miała wylew.
- Hej mamo. – witam się przez słuchawkę.
- Cześć kochanie! – odpowiada. – Co tam u was?
- Wszystko dobrze. No a jak tam babcia się czuje? – pytam szybko.
- Lekarz mówi, że jest już coraz lepiej. Jeszcze kilka dni poleży na obserwacji i prawdopodobnie zostanie wypisana.
- Ooo… to wspaniale! – cieszę się.
- Kiedy do nas przyjedziecie?
-Niestety nie tak szybko… Marco ma teraz ważne mecze… Ale spokojnie, przyjedziemy. Ewentualnie przyjadę sama, jeśli Marco będzie bardzo zajęty. – informuję matkę.
 - Dobrze, ale byłoby milej, gdyby i Marco przyjechał. Słuchaj! Tata nauczył mnie w minimalnym stopniu niemieckiego, więc chciałabym sprawdzić swoje umiejętności. – śmieje się do słuchawki, a ja razem z nią.
- No tego się nie spodziewałam! Marco się ucieszy.
-Ja też się bardzo ucieszę. Przepraszam cię córcia, muszę kończyć, bo tata domaga się śniadania.
- Dobrze. Ucałuj go ode mnie. I babcię też. Pa. Całusy!!
- Pozdrów Marco! Kocham cię!
Mama się rozłączyła.
 No popatrz, jak wzięła się do nauki obcego języka!
Nie trwało długo a w kuchni zjawił się Marco. Jak zwykle podszedł do mnie i ucałował moje czoło.
- Masz pozdrowienia od mojej mamy. – oznajmiam narzeczonemu.
- Oo… Dziękuje bardzo. – uśmiecha się. – Dzwoniła?
- Nie, ja dzwoniłam, bo chciałam spytać jak czuje się babcia.
- I jak?
- No podobno jest już lepiej, jeszcze kilka dni zostanie w szpitalu i mają ją wypisać…
- To chyba dobrze… - waha się Marco. – więc czemu jesteś taka jakaś smutna?
- Bo się boję.
- Przecież nie masz czego. Mama sama ci powiedziała, że jest już lepiej, prawda?
-No tak.
-Więc czym się przejmujesz?
- Boję się, że mnie nie będzie tam, kiedy coś jej się stanie… - do moich oczy napłynęły łzy.
Momentalnie podszedł do mnie chłopak i uspokoił mnie.
- Kobieto! Nie martw się na zapas! – przytulił mnie.
- Wiesz, że moja mama zaczęła uczyć się niemieckiego? – chciałam w końcu zmienić temat.
- Serio? – zaśmiał się. – Nareszcie sobie pogadamy.
- Już się boję jakich słówek się nauczyła. – żartuję.
- Na pewno takich, żeby mogła mnie pochwalić. – szczerzy się.
- Ale sobie wlewasz…
- A nie mogę? – całuje mnie w usta. – Co na śniadanie?
- Ja zrobiłam gofry, ale jak nie chcesz…
- Nie no… Oczywiście, że chce.

*

Podczas gdy chłopaki udali się na trening, ja z Irminą wybrałyśmy się do parku pobiegać.
- Boże, jak dawno nie biegałam. – mówię cała zdyszana.  
-  No co ty… - przewraca oczami Ir. – Dalej, dalej!
- Błagam! Odsapnijmy chwilkę. – proszę przyjaciółkę.
- Zgoda… ale góra 5 minut!
- Eh… No dobra…
Usiadłyśmy na ławce.
Nagle mój wzrok przykuwa postać dziewczyny. Pamiętam, że gdzieś ją już widziałam.
Szła z chłopakiem. Trzymali się za ręce.
Ale skąd ja ją znam?
A tak! Przecież ona była wtedy z Carlosem pod kinem. No to już się boje. Skoro ona ma nowego chłopaka, Carlos jeszcze bardziej może mi się naprzykrzać…
- Rita? Wszystko w porządku? – pyta Ir, machając mi przed oczami ręką.
- Przecież mówiłam, że się zmęczyłam. – postanawiam zażartować.
- Dobra, dobra to odpoczywaj, bo zaraz ruszamy.

_______________________________________________

 Tylko 4 komentarze, więc w sumie nie powinnam dodawać rozdziału...
ale dzisiaj Marco ma urodziny więc... :D
Wszystkiego Najlepszego chłopie!! Dużo sukcesów i tak dalej, i tak dalej... :D <3



Więc następny rozdział dopiero za 5 komentarzy!!!

10 maja 2014

Rozdział 32 "(...)zaproszenie. Na ślub"

~21 kwietnia 2014~

Irmina


Rano prawie bezszelestnie wydostałam się z łóżka. Szybko przedostałam się do kuchni. Wyciągnęłam z szafki szklankę i wlałam do niej wody. Wróciłam cichutko do sypialni. 
Jednak mój plan nie wypalił tak jak chciałam. 
- Nawet nie próbuj. - Mats już nie spał i siedział na łóżku - Już zdąrzyłem poznać te wasze zwyczje. 
- Przeklęte trio. - zaklnęłam - I tak masz. - wylałam zawartość szklanki na niego - Śmigus - dyngus! - uśmiechnęłam się. 
- A teraz pożałujesz. - nie zdąrzyłam nawet próbować uciec. 
Chwilę później zostałam już zamknięta w prysznicu z odkręconą zimną wodą. 
- Kiedyś cię chyba uduszę. 

Agata


Od stycznia, od tego strasznego wydarzenia Irmina nie mieszka już u nas. Decyzję podjęli wspólnie Jakub i Mats. Dla dobra mojego i Ir.
Choć muszę przyznać, że Irmina dobrze sobie poradziła z tym wszystkim. W końcu tyle osób jej pomagało. Mats dbał by początkowo zbyt długo nie zostawała sama. Zabrał ją nawet na jakiś czas do swojej rodziny. 


- Oliwka chodź tutaj. - przyglądałam się jak Kuba próbuje założyć małej nową sukienkę. - Córciu i tak cię zaraz złapie. - podniósł się z kanapy. 
- To już szybciej wszyscy będą. - zaśmiałam się i wróciłam do kuchni. 
Na dzisiejsze "śniadanie Wielkanocne" mieli wpaść, tak samo jak wczoraj, Irmina, Mats, Rita i Marco. Cieszyłam się, bo przyjanmniej w tym roku jest nas więcej niż trzy osoby.

Irmina


Przed dom zeszliśmy się równo z Ritą i Marco. 
- Czy wy się jakoś dogadałyście? - spytał głupio Reus wskazując na mnie i Ritę. 
- Nie Rozczochrańcu, to czysty przypadek. - odpowiedziałam. 
- Ciekawe kogo teraz będziesz nazywać rozczochrańcem. - potargał włosy Mats'owi co zaowocowało przepychanką. 
- Zostawmy te dzieci i chodźmy już. - złapałam Ritę i udałyśmy się w stronę drzwi. 
- Wredna. - pisnął Marco. 
- I tak ją kocham. - westchnął Mats. 
Piłkarze aż do drzwi przepychali się. 
- Albo się uspokoicie, albo wchodzimy tam same. - Rita, która chyba wstała dzisiaj nie tą nogą, gniewnie spojrzała na swojego partnera. 
- Przepraszam. - spuścił głowę. 
- Pantoflarz. - zaśmiał się Mats. 
- Ekhem. - przypomniałam o sobie. 
- Nic nie mówiłem.  - również zwiesił głowę, na co ja i moja przyjaciółka wybuchnęłyśmy  śmiechem.

Po śmiadaniu siedzieliśmy razem w salonie. Wszyscy śmiali się i żartowali. Atmosfera, której jeszcze miesiąc temu by nie było. 
- Jak się czujesz? - spytałam Agatę. 
- Swietnie. - uśmiechnęła się.
- Nie oświecicie nas jaka płeć? - spytała Rita. 
- Sami chcemy mieć niespodziankę. - odowiedział mój brat. 
- A ty mała, chciałabyś mieć braciszka czy siostrzyczkę? - spytałam Oliwkę, która siedziała u Matsa na kolanach. 
- Braciszka i siostrzyczkę! - wykrzyknęła czym rozbawiła wszystkich. 
Kuba zniknął na chwilę ale wrócił z dwiema kopertami w ręku. 
- Przyszły nie dawmo. - podał jedną kopertę mi, drugą Ricie. 
W środku znajdowało się zaproszenie.  Na ślub naszej koleżanki Emilii [patrzcie rozdział 6]. 
- Ir, czy ty widzisz to samo co ja? - spytała zszokowana Rita. 
- Uszczypnij mnie. - poprosiłam. 
- Musimy do niej zadzwonić. - Koch wyciągnęła mnie do kuchni. 


- Dlaczego byłyście takie zdziwione tymi zaproszeniami? - spytał Mats, gdy wróciliśmy do domu. 
- Emilia nigdy nie miała szczęścia w miłości, więc zawsze stwierdziłą, że nigdy nie wyjdzie za mąż. - odpowiedziałam. 
- To może wreszcie to szczęśćie znalazła. 
- Jestem zmęczona. - stwierdziłam - Nawet nie wiem czemu. - ziewnęłam,
- To musisz się już położyć. - Mats wziął mnie na ręce i zaniosł do sypialni. 





___________________________________________________________________
Jakoś się udało, choć miałam wielki proble z obrazkami więc są 3.

Mam nadzieję, że się podoba :)
Liczymy na wasze komentarze ♥
Pozdrawiamy ♥ 

Za błędy przepraszam! 

02 maja 2014

Rozdział 31 "Wiem, że on nie jest winny."

 Rita

Przez te kilka dni krzątałam się po domu całkiem zdezorientowana całą tą sytuacją.
W życiu nie wpadłabym na pomysł, że Ann może zrobić coś tak bardzo niemądrego. Dlaczego nie skoczyła z mostu, zamiast zabijać niewinne dziecko? Najbardziej w tym wszystkim dziwne jest to, że Mario  czuje coś do niej... Nawet Marco stracił wiarę w swojego najlepszego przyjaciela.
Wiedziałam, że zapraszanie jej nic dobrego nie przyniesie. Ta podła kobieta musi ponieść za to karę. Byłabym zdolna nawet do bójki, ale jak można porównać podbite oko do utraty dziecka...?
Z rozmyśleń wyrwał mnie Marco, ale nie byłam świadoma tego co do mnie mówił. Jestem pewna, że pyta o gorącą czekoladę.
-Jakoś nie mam na to ochoty.- odpowiedziałam obojętnie.
-Nie słuchałaś mnie, tak?
-No jak nie...
-To o co pytałem? - uśmiechnął się lekko.
-Nie pamiętam nooo. - przewróciłam oczami.
-No bo nie słuchałaś... - zaczynał się we mnie dokładnie wiedząc, że prędzej czy później uśmiechnę się.
-Ooo.. no popatrz. Widzę uśmiech. - dał mi całusa w policzek.
-Więc jakie było twoje pytanie? -spytałam zaciekawiona.
-Już nie ważne. - uśmiechnął się szeroko.
-Ale jesteś..- pchnęłam go lekko w bok.
-Kochany?
-Oczywiście.

Po południu wybrałam się do szpitala.
Oczywiście Mats już tam był. Nie miał wyjścia, musiał choć na 5 minut zostawić mnie z moją przyjaciółką.
-I jak się czujesz?
-Bywało lepiej. - odpowiedziała.
Złapałam ją za rękę.
Kilka minut milczałyśmy, jak co dzień. 
-Agata ostatnio za bardzo się denerwuje... - odezwała się Irmina.- Boje się o nią.
-Nie bój się, da sobie radę! Ma przecież Kubę.
-Boję się, że Ann może skrzywdzić osoby, które są dla mnie ważne...
-O to się nie martw... Jak tylko ją zobaczę, albo chociaż Mario...
-Wiem, że on nie jest winny.- wstaje w obronie za mężczyzną.
-Nie chce wszczynać niepotrzebnych kłótni, ale myślę, że nie jest taki całkiem bez winy. Mógł ją chociażby powstrzymać.
-On o tym nie wiedział. Uwierz mi, ona jest bardzo sprytna. - mówi osłabionym głosem przyjaciółka.
-Może i tak... - zaczęłam brać w przemyślenia całą tę historię. 
Posiedziałam u niej jeszcze kilka minut, potem pojechałam do marketu, aby uzupełnić wypełnić lodówkę.
Na moje "szczęście" mój wzrok dopatrzył się nieodpowiedniej osoby, którą jest Carlos.
Szczęście w nieszczęściu, że mnie nie zauważył i zdążyłam "ukryć się" pod szalem, który zdobił moją szyję.
Przerażona kolejnego spotkania z chłopakiem, postanowiłam szybko wziąć to co potrzebne, udając się z prędkością światła do kasy.
Pech chciał, że jedna z klientek stojących za mną poprosiła o pomoc pracownika marketu, którym był Carlos.
Nie odwracając się, modliłam się o to, aby mnie nie poznał...
___________________________________________


Przepraszam, że długo nie było rozdziału :C
I przepraszam, że znowu coś o Carlosie, ale nie miałam weny na napisanie tego rozdziału, także musiałam wpleść coś nieciekawego :P
Mam nadzieje, że mi wybaczycie ;)


5 komentarzy = następny rozdział

21 marca 2014

Rozdział 30 cz. 2 "Nie miałam nawet siły..."

Agata


(...) Jej przyjaciółka jak zwykle była pierwszą osobą, którą zawołała. 
Razem z Ritą, w kierunku, z którego usłyszeliśmy krzyk pobiegli Mats i Kuba. Cała reszta była zupełnie nie wiedziała co się dzieje.  Zauważyłam, że nie ma nigdzie Ann. 
Sama po chwili udałam się tam, gdzie mój mąż. 
- Co się stało? - spytałam. 
- Dopiero Rita tam weszła. - odpowiedział zdenerwowany Kuba.
Mats stał zupełnie... zdezorientowany pod ścianą. W jego oczach najbardziej widoczny był strach. 
- Dzwońcie po karetkę! - krzyknęła Rita. 
Udało mi się uchylić drzwi. Irmina leżała w kałuży  krwi. Chyba straciła przytomność. 
- Szybciej! - Rita miała łzy w oczach. 
- Już jadą. - powiedział Kuba - Agata wróć do salonu. - rozkazał mi, a sam pociągnął Matsa do łazienki. 
W salonie nadal panowała konsternacja. 
- Co się stało? - spytał Mario, a ja sobie coś przypomniałam.
Ann... Wyjmowała z torebki jakieś tabletki. Gdy ją spytałam co to szybko schowała dłoń za plecami i powiedziała, że ostatnio lekarz jej witaminy zapisał. Potem zniknęła w kuchni. Wróciła do salonu po ponad pięciu minutach i dała Irminie szklankę soku. 
Może dodała tam jakiegoś świństwa? 
- Powiedz co jest? - tym razem spytała Ewa. 
Ja podeszłam bliżej Mario. 
- Spytaj się swojej laluni. - warknęłam.
Niedługo później pod dom Mats'a przyjechała już karetka.

Kuba


Zapowiadał się bardzo fajny dzień. Urodziny mojej siostrzyczki. 
Mówiłem, że ma nie zapraszać Ann. Jestem pewien, że to wszystko przez nią. Tylko kiedy i co zrobiła.
Ja, Mats, Rita i Marco byliśmy w szpitalu. Łukaszowi i Ewie kazałem zaopiekować się Agatą.
- Proszę powiedz, że nic jej nie będzie. - Mats zaczął się załamywać.
- Na pewno wszystko będzie w porządku. Irmina zawsze była silna.  - próbowałem go wesprzeć. Wierzyłem, że tak na prawdę nic poważnego się nie stało.
Kawałek dalej Marco pocieszał Ritę. Brunetka jeszcze bardziej przeżywała to co się stało.
Bardzo długo nie otrzymywaliśmy żadnych informacji. W końcu wyszło na to, że w szpitalu wszyscy spędziliśmy całą noc.
Wreszcie po długich oczekiwaniach zjawił się lekarz.
- Panie doktorze, czy z moją siostrą wszystko w porządku?  - pierwszy zerwałem się z miejsca.
- Pani Irmina już od dłuższego czasu jest przytomna. Jej stan zdrowia jest dobry. Niestety dziecka nie udało nam się uratować. - tego najbardziej się obawiałem.

Irmina


Gdy się wybudziłam obok mnie stała pielęgniarka, która zmieniała mi właśnie kroplówkę. 
- Co się stało? - spytałam oszołomiona. 
- W pani organizmie znalazło się wiele substancji, które wywołały wcześniejszy poród i pewnie komplikacje. Wie panie co to są tabletki poronne? Bierze się je "po" ewentualnie jeśli chce się dokonać aborcji do 9 tygodnia ciąży. Podobną substancję wykryliśmy w pani organizmie.  - powiedziała i za chwilę zniknęła za drzwiami.
Uniosłam się lekko. Nie miałam już brzucha do którego zdążyłam przywyknąć. Co gorsza wiedziałam, że dziecka które nosiłam pod sercem też już nie ma. Poczułam pustkę. Mimo iż był to do tej pory tylko płód zdążyłam pokochać je całym sercem.
Nie miałam nawet siły, żeby się rozpłakać. 
Zamknęłam na chwilę oczy...

- Możecie wchodzić. Ale pojedynczo i tylko na chwilę. - usłyszałam głos starszego mężczyzny.
Otworzyłam oczy, w sali pojawiła się Rita. Usiadła na krześle obok łóżka i przez dłuższy czas się nie odzywała.
- Jak się czujesz? - spytała w końcu.
- A jak myślisz. - odpowiedziałam krótko.
- Pamiętaj, że nie wolno Ci się załamać. - powiedziała łamiącym się głosem i wyszła.
Po przyjaciółce w sali pojawił się Mats.
Usiadł na tym samym miejscu co Rita.
Swoimi dłońmi objął moją lewą dłoń i złożył na niej pocałunek. Delikatnie się uśmiechnął ale jego oczy mówiły wszystko.
Nie odezwał się ani słowem. Po prostu przy mnie był.


- Mogę już wejść? - Kuba uchylił drzwi od sali - Chciałbym zobaczyć Ir jeszcze przed obchodem.
- Jasne. - po raz pierwszy odezwał się Mats - Niedługo wrócę Kochanie. - ucałował mnie w czoło i opuścił salę.
Kuba wszedł do środka i stanął przy oknie.
- Ładny dzień dzisiaj. - westchnął.
-Kubuś, dlaczego mnie to spotkało? Czy ja coś komuś zrobiłam i teraz się to na mnie mści? - rozpłakałam się.
- Cicho Malutka.  - jako jedyny usiadł obok mnie na łóżku. Uniosłam się lekko i wtuliłam w brata.  - Niczego złego nie zrobiłaś. Czasami po prostu tak jest. Ale nie jesteś sama. Masz wielu wspaniałych ludzi blisko siebie. Zobaczysz, wszystko się ułoży
______________________________________________________________________
Tylko mnie nie zabijcie.


15 marca 2014

Rozdział 30 część 1 "(...) z przyklejonym uśmieszkiem na twarzy ..."



*5 stycznia 2014*

Irmina


- Wszystkiego najlepszego Skarbie. - od razu po przebudzeniu Mats zaczął składać mi  życzenia - Wszystkiego o czym tylko zamarzysz. Szczęścia. Żeby wszystko w twoim życiu było idealne...- chciał mówić dalej. 
- Dziękuje Kochanie. - przerwałam mu.
- Ej, miałem jeszcze przygotowany ciąg dalszy. - oburzył się.
- Oj.. Ale mi wystarczy, że po prostu tu jesteś. - pocałowałam go. 
Za oknem dopiero zaczęło się rozjaśniać, więc nie wychodziliśmy z łóżka. 
Dopiero, gdy usłyszeliśmy krzątających się Kubę i Agatę postanowiliśmy się ruszyć. 
Szybko się ogarnęliśmy i zeszliśmy do kuchni. 
Kubuś i Agata od razu złożyli mi życzenia. Następnie panowie udali się do salonu, a ja z Agatą rozmawiałyśmy o dzisiejszym popołudniu. 
Postanowiłam zaprosić kilka osób na swoje urodziny. Małe kameralne przyjęcie. Wszystko odbędzie się w domu Mats'a. Pojawią się oczywiście Kuba i Agata, "najnowsze narzeczeństwo" Rita i Marco, Piszczkowie, Marcel z Jenny. Mimo tego, że wszyscy mi odradzali zaprosiłam również Mario i Ann. Nie wiem czy dobrze postąpiłam, ale podjęłam to "ryzyko".
- Kochanie ja już pójdę. - Mats wrócił do kuchni - Zobaczymy się później. - ucałował mnie w czoło.


Około godziny 15 powoli zaczęłam już się szykować na przyjęcie. Rita miała wpaść, żeby pomóc mi się przygotować. 
- Cześć Ir. - przyjaciółka wreszcie się pojawiła - Jak się czujesz? 
- No hej. - uśmiechnęłam się - A dzisiaj bardzo dobrze. 
Rita stanęła przed moją szafą i zaczęła się zastanawiać w co mnie dziś wcisnąć. 
W końcu udało jej się coś wybrać. 


- Nooo. Wyglądasz świetnie. - pochwaliła mnie.
- Dziękuję. A ty w co się ubierasz? 
- Zaraz zobaczysz. Mam ze sobą ciuchy. - wskazała na torbę. 
- To dalej. Przebieraj się.
Od razu po Nowym Roku, Rita przeprowadziła się do Marco. Kuba stwierdził, że "no nareszcie", a teraz już niecierpliwie czeka aż ja mu wyfrunę. 
- Ir, my z Kubą już jedziemy. Pojedziesz z Marco i Ritą? - pojawiła się Agata. 
- Jasne. - odpowiedziałam - Do zobaczenia. 
Kilka minut później Rita pojawiła się już ubrana i umalowana. 
- Możemy już jechać? - zniecierpliwiony Marco zaczął nas popędzać. 
- Oczywiście Rozczochrańcu. - zaśmiałam się. 
Rita uparła się, że Reus musi mi pomóc zejść po schodach. Koch na prawdę bardzo się o mnie troszczy i martwi. Choć pewnie chciałaby być w takim stanie jak ja, ponieważ uwielbia dzieci. 


Na miejsce dojechaliśmy bardzo szybko. Reus jakby mógł to by chyba z prędkością światła jeździł. 
- Nie tak szybko. - zatrzymała mnie Rita, gdy wysiadałam z samochodu - Poczekasz tu jeszcze chwile. - zostałam umieszczona z powrotem w samochodzie. 
Rita i Marco udali się w stronę domu, z którego po chwili wybiegł Mats. 
 - Cześć Kochanie. - pomógł mi wysiąść - Przepraszam za to. Ale to tylko i wyłącznie pomysł Rity.
- Tak myślałam. Ale już możemy iść?
- Jasne. - nachylił się i mnie pocałował. 
Po wejściu do domu zostałam przywitana wielkim tortem. Specjalnie dużym, bo jak to wyjaśnił Marcel bał się, że sama mogę zjeść mniejszego i dla reszty nie starczy. 
Każdy z obecnych złożył mi życzenia. Ostrzegałam, że jeśli ktokolwiek przyniesie jakiś prezent to samodzielnie go wyrzucę z przyjęcia, więc obyło się bez tego. 
Trochę zdziwiła mnie postawa Ann. Była bardzo... miła? Aż za bardzo. Może, dlatego że większość osób starała się ją mieć na oku. 
- Rita, podasz mi coś do picia? - spytałam przyjaciółkę, która akurat siedziała obok mnie. 
- Tak myślałam, że będziesz chciała pić i nalałam Ci soku. - Ann z nadal z przyklejonym uśmieszkiem na twarzy podała mi szklankę. 
- Dziękuję. - upiłam trochę. A Ann odwróciła się i odeszła z drugą szklanką w ręku.

Agata


Przez cały czas wszystko toczyło się z dobrej atmosferze. Najważniejsze, że Irmina była szczęśliwa. 
Cały czas starałam się obserwować Ann. Nigdy nie będę do niej przekonana. 
Stałam rozmawiając właśnie z Jenny i Ewą, gdy wszyscy usłyszeliśmy krzyk Irminy.
- Rita! Pomóż!!
______________________________________________________________________
Hmm.. właściwie nie wiem czemu podzieliłam ten rozdział na 2 części. 
Ale może tak będzie lepiej. 
Tylko nie zabijajcie. 


Dagrasia i Sylwia dziękujemy Wam bardzo za komentarze pod ostatnim postem ♥♥

Pozdrawiamy! :)

12 marca 2014

Roczek "pszczółek"

Dokładnie dzisiaj - 12.03 mija rok od pojawienia się na tym blogu prologu, czyli rozpoczęcia naszego opowiadania...
To tej pory pojawiło się tu 29 rozdziałów.
Nie sądziłyśmy, że tak dużo osób będzie chciało czytać nasze opowiadanie... Liczby wyświetleń coraz częściej nas zaskakują...
Więc najpierw te wyświetlenia podsumujemy:

Łączna liczba wyświetleń - 18 056
Polska - 16092
Stany Zjednoczone - 351
Rosja - 262
Niemcy - 246
Francja - 182
Włochy - 96
Ukraina - 75
Wielka Brytania - 51
Kenia - 25
Malezja - 18
Oprócz tego pojawiły się również wyświetlenia z Holandii, Peru, Grecji , Nigerii.

Teraz chciałybyśmy podziękować wszystkim, którzy komentowali/komentują nasze posty, bo to głownie dzięki nim nadal piszemy.
Więc dziękujemy:
szesnastka_bicz , Dżagodaa ;]Kinga Musiał , Natka Szulc , Sylwiavv , Edith xD ,DomiNika ,  Nuśka.;3 , jestemDagy , Independent ♥ , тяυѕкαωкσωα. :) (ty chyba masz już inną nazwę :P ) Camilla , Dagrasia . Kasia Nowak , Iguśś , Borussen , I Francesca , oxoxox , Footballer , DarSa , Patrycja Reus , marysia salach , Kocham BVB , Otwarta tylko dla Ciebie , Goreleil1909 wera21 oraz wszystkim Anonimkom  ♥♥
[przepraszam jeśli kogoś nie uwzględniłyśmy lub oznaczyłyśmy 2 razy bo zmienił nazwę :) ]

A teraz coś od nas dla Was:












Wpadłyśmy wczoraj na pomysł. Może Każda osoba, napisałaby za co lubi tego bloga, ewentualnie którąś/któregoś bohatera? Co wy na to?
Na odpowiedzi czekamy do piątku do godziny 16 :)

Pozdrawiamy i dziękujemy za wszystko Love BvB ♥  &  Isabell Clearwater 


P.S. https://www.facebook.com/opowiesciLoveIsabell & http://dortmund-pszczoly.blogspot.com/p/kontakt.html