17 listopada 2013

Rozdział 21 "Wiesz co Ir będzie przeżywać, jak się zabijesz?!"

Marco

-Ann, co ty robisz! - krzyknąłem kiedy wszedłem do kuchni. 
Wiedziałem, że nie jest zbyt miła, ale no bez przesady! 
Szybko podbiegłem do ciężarnej. 
Straciła przytomność. 
- Jesteś nienormalna?! - odezwałem się do dziewczyny przyjaciela. 
- Sama się o to prosiła! - próbowała usprawiedliwić się Ann. 
- Jesteś aż tak ślepa i nie widzisz, że ona jest w ciąży?! - nieźle się wkurzyłem. 
- Co to się dzieje?! - do kuchni przybiegła Rita. - Boże! Irmina! - po jej głosie dało się poznać, że zaraz się rozpłacze. 
- Kochanie zadzwoń na pogotowie, tylko spokojnie, nie denerwuj się. - widzę jak się trzęsie. Powinienem ją przytulić, ale wie, że Irmina jest teraz pod moją opieką. 
Nie mam pojęcia, gdzie jest teraz Ann, ale jak tylko ją zobaczę... 
Niech Mario gdzieś ją wywiezie, bo za długo nie pożyje. 
Rita dzwoni na pogotowie, a do kuchni zaczynają schodzić się inni. 
- Irmina?! - wystraszył się Mats i szybko podbiegł do swojej dziewczyny. 
Reakcja kolejnych osób była podobna, wszyscy nie mogli uwierzyć w to co się stało. 


Po kilku minutach karetka była już na miejscu. Kuba stwierdził, że pojedzie razem z nią. 
Ja i Rita postanowiliśmy, że pojedziemy tam razem z Matsem. 

Rita 

 - Czy możesz mi dokładnie wytłumaczyć co tam się stało?! - spytałam przewrażliwiona swojego chłopaka. 
- Nie wiem co się dokładnie działo, ale to wszystko wina Ann! Irmina upadła kiedy wszedłem do kuchni.
- Boże! Gdybym wiedziała, że zrobiła takie coś... Widziałam jak wychodziła na zewnątrz, trzaskając drzwiami. Mario wybiegł szybko za nią. Chyba nawet nie wie, co się stało! 
- Zaraz do niego dzwonie. - powiadomił nas Marco. 
- Mats, zwolnij! - gdy skończyłam mówić, to co miałam na myśli i zorientowałam, się, że chłopak przyjaciółki zaraz może doprowadzić do kolejnej tragedii. 
- Rita! Nie mogę! Ona mnie teraz potrzebuje! - odpowiada nerwowo i przyciska pedał gazu. 
- Mats! - sama zaczęłam denerwować się jeszcze bardziej. 
- Mats! Ona ma racje. Wiesz co Ir będzie przeżywać, jak się zabijesz?! Zwolnij stary, dla dobra twojego i naszego. - odezwał się mój chłopak, kiedy zakończył rozmowę z Mario. 
Chociaż Marco ma na niego wpływ. Mężczyzna od razu zwolnił. 
- Jak coś jej się stało to możesz mnie zabić. - wypalił ni stąd ni zowąd Mats.
- Przecież nic jej się nie stało! - pociesza go Marco.   



Po kilkunastu minutach byliśmy już w szpitalu. 
- Co z nią? - Mats zapytał Jakuba.
- Nie wiem! Wzięli ją na badania czy coś. - odpowiedział zdenerwowany. 
Ja ze łzami w oczach wtuliłam się do Marco. 
- Rita, błagam nie płacz. - Marco szepcze mi do ucha. - Nie lubię jak płaczesz. 
- Ja też nie lubie! - odpowiadam, a łzy jeszcze bardziej zaczynają napływać mi do oczu. - Boje się o nią, rozumiesz! 
- Rita, wszyscy się boją, ale nie ma co panikować, uwierz mi. - Marco obejmuje mnie jeszcze mocniej. 
Tak bardzo cieszę się, że mam kogoś takiego jak Marco, że ktoś mnie kocha, że mogę na nim polegać, że zawsze jest przy mnie... 
Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego. 
- Wszystko będzie dobrze. - uśmiecha się do mnie. Ja odpowiadam mu tym samym. 



Kilka godzin później 


- Co z nią? - pyta Jakub kiedy widzi wychodzącego lekarza ze sali, na której leży Irmina.
- Czy pan jest z panią spokrewniony? 
- Tak, jestem jej bratem. 
- Pani Irmina jest w stanie stabilnym, nic jej nie zagraża. Co z dzieckiem dopiero się okaże. - odpowiada lekarz.
- Kiedy? 
- Mam nadzieje, że wyniki będą gotowe już za godzinę, najpóźniej jutro. 
- Dziękuje panu bardzo. - Jakub ściska dłoń lekarza. - A czy można się z nią zobaczyć? 
- Jutro jak najbardziej, ponieważ wolałbym, żeby dzisiaj pacjentka wypoczęła.
- Dobrze, jeszcze raz dziękujemy panu. - Kuba uśmiecha się do doktora, który odchodzi. Mężczyzna podchodzi do Matsa i uśmiecha się do niego. 
- Wszystko z nią dobrze. - mówi. 
Ja tak samo uśmiecham się do Marco. 
- My już będziemy uciekać. - mówi Marco. 
- Czekajcie, my też będziemy jechać, bo dzisiaj nie ma sensu tu być. Przyjedziemy jutro. - mówi Jakub. 
 


-Całe szczęście, że nic się nie stało... - odetchnęłam z ulgą przekraczając próg domu Marco.
- Ann ma szczęście...chociaż...chociaż nie! Jak ją zobaczę nie będzie jej do śmiechu. - powiedział stanowczo, kończącą na uśmieszku.
- Dołączam się do ciebie. - uśmiecham się. - Tylko wiesz co... Trochę boje się o maleństwo...
- Nie bój się, skoro z Irminą wszystko jest w porządku to z dzieckiem też. - uśmiechnął się i podniósł mnie nagle w górę. 
- Co ty robisz? - zaśmiałam się.
- No a nie widzisz? - uśmiecha się szyderczo.
- Właśnie widzę i dlatego każę ci, żebyś przestał. - zaczynam walić go lekko pięściami.
- Ał. Ał. To BOLI. - przedrzeźniał chłopak.
- Marco, proszę cie. Postaw mnie na ziemię! - mówię w miarę głośno.
- Jest jeden warunek...
- Ciekawe jaki...
- Całus...
- No okej.
Nagle chłopak gwałtownie (oczywiście razem ze mną) wali się na kanapę w salonie, a potem delikatnie całuje w usta.
Na pewno nie jedna zazdrości mi takiego chłopaka.

________________________________________

Jest rozdział i myślę, że jest dłuższy niż mój poprzedni. xD
Dziękujemy za komentarze! <3
W sumie to nie spodziewałyśmy się ich tak szybko xD 

7 komentarzy = następny rozdział

16 listopada 2013

Rozdział 20 "Czarownica bez miotły"

Irmina 


 Po południu pod som podjechał samochód.
- Ciekawe kto to. - Kuba wstał i podszedł do okna.
- I jak szwagrze? - wyszczerzył się Mats.
- Mario i Ann - odpowiedział Kubuś - Nie pozwoliłem Ci mówić do mnie szwagrze. - pogroził
Hummelsowi.
- Jak to Mario i Ann? - spytała zdziwiona Agata. - Mario to jeszcze rozumiem ale ta jędza? - wzięła Oliwkę na ręce.
- Przecież nie jest taka zła. - odezwałam się.
- Jeszcze jej dobrze nie znasz. - westchnął mój brat.
Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Przez chwilę nikt się nie ruszał.
- Jak chcesz mówić do mnie per szwagier to musisz zasłużyć. - powiedział do Matsa, który od razu wstał i ruszył do drzwi.
- Nie bądź taki. - upomniałam brata.
-Oj tam. Pewnie będzie tu spędzał coraz więcej czasu więc coś musi robić. - uśmiechnął się tylko Kuba.

Mats


Błaszczykowski kazał mi ruszyć się otworzyć drzwi.
Zastanowiło mnie czemu Mario przyjechał razem z Ann. Przecież wie, jaką ona ma tu opinie.
- Witajcie. - powiedziałem otwierając drzwi.
- Mats, co ty tu robisz? - spytała zaskoczona Ann.
- Zapomniałem Ci powiedzieć, że spotyka się z Irminą. - wyjaśnił Mario witając się ze mną- Gdzie Błaszczykowscy?
- W salonie. Chodźcie.

Irmina 


Mats wrócił do salonu, a za nim pojawili się Mario i Ann.
Przywitałam się z obydwojgiem, podobnie jak mój brat. Od razu zauważyłam, że z Ann jest coś nie tak. Na Agatę stojącą z Oliwką na ręką nawet nie spojrzała.
Gdy usiadłam z powrotem na kanapie Mats od razu złapał mnie za rękę i szepnął:
- Czarownica bez miotły, ale i tak warto uważać.


- Jak się czujesz? - spytał Mario.
- W porządku. Mała czasem daje w kość, ale jest okej. - uśmiechnęłam się.
- Mała? - prychnęła Ann.
- Tak. Jakbyś nie wiedziała 6-miesięczny płód ma już płeć. - warknęła Agata i wyszła do kuchni.
Powoli wstałam z kanapy i poszłam za moją bratową. W wejściu do salonu minęłam jeszcze Ritę i Marco.
- Co się stało? - spytałam Agatę.
- Ann się stała. Zawsze jest tak samo. Ona traktuje mnie jak osobę gorszą od siebie.
- Też ją tak traktuj. - przytuliłam Agatę.  - I już się niczym nie przejmuj. Dla mnie jesteś najwspanialszą bratową jaką sobie mogłam wymarzyć.
- Dzięki. Wracamy do salonu? - westchnęła.
- Idź. Ja się jeszcze napiję wody.
Wzięłam szklankę do ręki lecz po chwili musiałam usiąść, ponieważ zakręciło mi się w głowie.
- Dobrze się czujesz? - ku mojemu zdziwieniu w kuchni pojawiła się Ann.
- Trochę mi się słabo zrobiło.
- Oj biedactwo. - westchnęła sarkastycznie - W czymś Ci pomóc? Zaprowadzić do pokoju, położyć do łóżka, poprawić poduszeczkę?
- O co Ci chodzi? I dlaczego jesteś oschła w stosunku do Agaty?
- Nie, o nic. - uśmiechnęła się chytrze - Owinęłaś sobie wszystkich wokół palca, Mario cały czas o tobie mówi  i o tym bachorze. Mats pewnie też Ci usługuje?
-Nie przesadzasz trochę? A co to ma wszystko wspólnego z Agatą? - o mnie niech sobie mówi co chce ale rodziny obrażać nie pozwolę.
- A to, że gdy ta dziwka była w ciąży też wszyscy byli na jej zawołanie. - warknęła.
- Jak ją nazwałaś?
- Dziwka. Z resztą ty też nią jesteś.
- Nie pozwalaj sobie.
- Oj zamknij się dziewczynko. - po tych słowach poszyłam jak uderza mnie w prawy policzek i popycha, tak że uderzyłam głową o szafki i upadłam na brzuch.
- Ann, co ty robisz? - Marco pojawił się w kuchni. To było ostatnie co usłyszałam.
________________________________________________________________________
To już 20 rozdział!!
Dziękujemy wam za wszystkie komentarze i wyświetlenia <3
Jesteście kochane ♥
Rozdział z dedykacją dla wszystkich którzy kiedykolwiek skomentowali rozdziały xx

Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podoba... Ogólnie to nie miałam pomysłu jakie zdjęcia dodać xdd

Pozdrwiamy Isabell i Love BvB ♥

P.S. Jak po meczu reprezentacji?

11 listopada 2013

Rozdział 19 "Przypuszczam, że nie jest sam."

 Rita


Przyciskam dzwonek usytuowany przy drzwiach wejściowych mojego chłopaka.
Nie czekam długo, aż tu nagle zza drzwi wyłania się sylwetka Marco.
- Witaj kochanie. - uśmiecha się i całuje mnie w policzek po czym zaprasza mnie do środka.
- Co u ciebie nowego? - zadałam pytanie.
- Jak ty tu jesteś to lepiej być nie mogło. - podchodzi bliżej mnie, a nasze usta złączają się w dosyć długi pocałunek.


- Masz może ochotę przejść się do kina? - spytał.
- Czemu nie. Dawno nie byłam w sumie. Bardzo chętnie. - uśmiechnęłam się.
Uszykowaliśmy się do wyjścia, założyliśmy kurtki i wyszliśmy do zamierzonego przez Marco celu.

Jak zawsze, gdy idziemy na spacer, troskliwie obejmuje mnie.
W czasie tej pogody mało tego, że lubię jak to robi, to jeszcze ciepło mi jest.


Dotarliśmy w końcu do kina wybierając film "Grawitacja".

Ciekawy i to bardzo, a te wszystkie efekty... Strasznie mi się podobało!

Wychodząc z kina natknęliśmy się na kogoś...

- Rita? - odezwał się Carlos. Obok niego była jakaś dziewczyna. Oczywiście piękna. Kątem oka zerkam na Marco czy aby nie napawa się nią, ale ten na szczęście obejmuje mnie mocniej. Ja kładę rękę na jego piersi, żeby powstrzymać go od jakichkolwiek niepotrzebnych ruchów.
- Tak to ja. - odpowiadam normalnym tonem.
- Przepraszam, że źle cie traktowałem. Mam nadzieje, że teraz wszystko jest okej. - wypala ze zdaniem.
 - Tak wszystko jest okej. - uśmiecham się, choć tak na prawdę w środku mnie nosi.
Jak on tak może spokojnie mówić i jeszcze w takich okolicznościach...? 
- Ciesze się. - uśmiecha się. - Może macie ochotę pójść z nami do kawiarni?
- Wybacz, ale jesteśmy już umówieni ze znajomymi. - odzywa się Marco.
- Szkoda. Ale fajnie było was spotkać. Do zobaczenia. - razem z dziewczyną uśmiechają się do nas i idą w przeciwnym kierunku.
- Dziękuje ci! - staje na palcach i całuje Marco w policzek, żeby mu podziękować za ratunek.
- Nie ma za co. Wiedziałem, że nie wymyślisz na szybko jakiejś mądrej wymówki. - zaśmiał się.
- Ej, dzięki! - uderzam go nie za mocno pięścią. I tak nie poczuł tego.
- To teraz idziemy do mnie, bo muszę spakować jakieś rzeczy. - powiadamiam go.
- A po co ci rzeczy...?
- A w co mam później się ubrać?
- W nico. - śmieje się.
- Wiesz co, jakoś cie nie posłucham.



Jesteśmy już pod mieszkaniem Jakuba.
Moją uwagę przykuł samochód należący do niejakiego...
- Mario? - odezwałam się. - Co on tu robi? - dziwie się.
-Przypuszczam, że nie jest sam. - odpowiada Marco.
- To z kim?
- A jak myślisz?? Z Ann. - odpowiada niskim tonem.


______________________________________________

Jest rozdział! :D
Tylko nie bijcie, że tak długo, że taki denny. :c
tak wyszło, nic na to nie poradzę, ale następny będzie o niebo lepszy, bo wypada na kolej
więc czekamy za 7 KOMENTARZAMI xD  

A tak przy okazji...
Podoba się nowy wygląd?? :) 
Jeśli nie, dla Waszej potrzeby zmienimy na poprzedni. ;D

30 października 2013

Rozdział 18 "Gdzie zgubiłaś ukochanego?"

~3 miesiące później~

Irmina


-Kochanie, obudź się. -szturchałam chłopaka.
Tak, znalazłam kogoś. Znajomy. W pewnym momencie zaczęliśmy spędzać ze sobą dużo czasu i częściej się widywać a potem to już samo się potoczyło
-Ale mi tu wygodnie- przeciągnął się.
-Mi tez ale za półtora godziny Kuba wraca.
-Oj to trzeba się podnosić. - odwrócił się w moja stronę. - Wiesz że jesteś piękna?
-Przesadzasz. Już wyglądam jak słoń a co będzie w 9 miesiącu.
-Ładnie ci y tym brzuszkiem. - pocałował mnie- Nawet bardzo.
- Ale nie przeszkadza ci, że twoja dziewczyna zaciążyła się wcześniej z innym?
-Przecież wszyscy wiemy jak to było.  - położył rękę na moim brzuchu. - Kocham cię i to dziecko też będę kochał.
 Gdy już wydostańmy się z łóżka pożegnałam się z chłopakiem. i udałam się do kuchni. Siedziała już tam Rita.
- Dzień dobry! - wykrzyknęłam.
- Hej. Gzie zgubiłaś ukochanego?
- Poszedł. Kuba i Aga za godzinę wracają.
-Wiec to tak. Kota nie ma., myszy harcują. - zaśmiała się.
- Nie udawaj świętej nie było cie w nocy wiec opowiadaj.
-Młoda, nie jesteś zbyt ciekawska?
- Nie nie jestem.
Rita była u Marco. świetna z nich para. Reus świata poza moja przyjaciółką nie widzi, a ona jest szczęśliwsza niż kiedykolwiek.

-Jesteśmy! - usłyszałyśmy głos mojego brata. Dwa dni temu zabrał Agatę i Oliwie do DisneyLandu.
- Jak było? - spytałam.
-Super! - krzyknęła mała - Mamy dla ciebie prezent ciociu.
-Ciekawe jaki... - uśmiechnęłam się.
Oliwka podbiegła do Agaty, która podała jej maskotkę.
- Kaczor Donald, serio? - spojrzałam na brata a Rita wybuchnęła śmiechem.
- No chyba już się go nie boisz?
- Nie ale zapamiętam to sobie Kubusiu...


Godzinę później Rita wyszła (wiadomo gdzie),a u nas pojawił się mój Mats (ta dam xDD).  Oczywiście Kuba nie wiedział, ze był tu on już wcześniej.
- Co tu taj wesoło? - spytał siadając obok mnie na kanapie.
- Wspominamy stare czasy.
- O to ja chętnie posłucham.
-Nie! - zaprotestowałem - Kubuś spróbujesz powiedzieć choćby słowo.
- Przecież to żarty.
I tak przez 40 minut słuchałam jak Kuba opowiada różne historie. M.in. o tym jak bałam sie Kaczora Donalda.
W końcu postanowiłam pójść do swojego pokoju. Sprawdziłam kilka spraw na tablecie i zasnęłam.


Zaczęłam powoli otwierać oczy. Obok leżał Mats.
- Już wam sie znudziło obgadywanie mnie?Co jeszcze powiedział co mój brat?
- Nic pokazał tylko kilka zdjęć.
- Jakich zdjęć?
- A tych. - trzymał w dłoniach kilka fotografii.
- Zabije. Zabije. - mruknęłam po polsku.
- Słodki maluch z ciebie był. Tym bardziej cały w czekoladzie. - zaśmiał sie - I nadal słodko wyglądasz jak spisz.
- I nadal nie lubię jak słodzisz.

_________________________________________________________________________
I jak. Podoba się?
Spodziewałyście się, że Ir będzie z Mats'em?
Jak nie to o kim myślałyście?
Tylko mnie nie zabijcie!

P.S. wrazie co to czas akcji to końcówka listopada xD

P.P.S przepraszam, że bez zdjęć xD brak czasu ;(

26 października 2013

Rozdział 17 "Marcuś, zaczynasz mnie zaskakiwać"

Rita


Nie wiem, jak potoczy się ich rozmowa, bo Mario kazał nam wyjść do ogrodu. A miałam wspierać Irminę... Ugh... 
Marco cały czas posyła w moim kierunku dziwne uśmieszki takie... takie słodkie... Awww...
Znaleźliśmy 'ogrodowy wypoczynek' gdzie postanowiliśmy przeczekać moment tej poważnej i jakże ważnej rozmowy. 
- Co ty dzisiaj taki wesoły? - postanowiłam się dowiedzieć.
- No bo tak mi się zachciało. - odpowiedział znowu z uśmiechem. 
Ja tylko machnęłam na niego ręką. 
- W sumie... Skoro jest okazja, jesteśmy sami... - zaczął ciągnąć, a ja zaczynałam się trząść coraz bardziej. - chciałbym ci coś w końcu powiedzieć. 


 Marco


Serce wali mi jak nie wiem! Jak ja mam jej to powiedzieć!? A jak ona nie czuje tego samego co ja do niej? Boje się, ale jeśli tego nie zrobię - nie mam życia - Irmina mnie zabije. 
- Czy to takie ważne, że musimy o tym gadać sam na sam? - spytała trochę jakby przestraszona. 
- No może trochę. - zaśmiałem się, bo co miałem zrobić? - Wiesz... bo ja... - nagle coś mi przerwało... ktoś dzwonił do Rity. 
Kiedy spojrzała w ekran telefonu momentalnie spoważniała, jej wyraz twarzy z wesołego zmienił się w bardzo zdezorientowany, powiedziałbym nawet, że wyglądała na przestraszoną. Jednak nie odebrała połączenia. Wydaje mi się, że odrzuciła je. 
- Coś się stało? - spytałem przejęty.
- Nie nic takiego. - odpowiedziała wymuszając na twarzy uśmiech. 
- Czyli jednak. Przecież widzę. Chcę wiedzieć. 
- Ale to na prawdę nic takiego. 
- Wiesz... Jakoś ci nie wierzę. - skrzyżowałem ręce na piersi. 
- Na prawdę to nic takiego. 
Telefon zaczął dzwonić po raz drugi. 
- Powiesz mi kto to albo nie wrócicie do Dortmundu. - musiałem ją czymś przekupić.
- Carlos. Ten chłopak, w którym rzekomo byłam zakochana do szaleństwa. - wzdychnęła smutno. 
- Daj mi ten telefon. - wyciągnąłem rękę. 
- Nie! 
- Rozumiem, że chcesz się go pozbyć, tak?
Dźwięk dzwonka przestał grać, ale jestem pewny, że zadzwoni jeszcze raz. 
- No tak. 
- Więc jeśli zadzwoni jeszcze raz podasz mi telefon. 
- Nie wiem czy to dobry pomysł...
- Jeszcze nie wiem co powiem, ale obiecuje, że zostawi cie w spokoju. Ewentualnie - jeśli nie uda się przez telefon - osobiście go dopadnę.
Sygnał zaczął na nowo rozbrzmiewać. 
- No dobra. - odpowiedziała niepewnie i podała telefon. 

- Rita! Błagam! Spotkaj się ze mną! Chcę ci to wszystko wytłumaczyć! - usłyszałem błaganie męskiego głosu. 
- Nie jestem pewien, czy chce z tobą rozmawiać. - tylko to mi przyszło do głowy. 
- Z kim rozmawiam? 
- Z jej chłopakiem. Masz ją zostawić w spokoju, rozumiesz?! - chyba trochę za mocno wydarłem się do słuchawki, ale niech wie, że ze mną się nie zadziera.
- Taki leszcz, nie może mi tego zabronić! 
No to mi pojechał...
- Masz racje, nie mogę ci tego zabronić, ale mogę sprawić, że będziesz cierpiał jeszcze bardziej!

(pi.pi.pi)  

- HA! Zatkało go! Jesteś bezpieczna! - nie spodziewałem, że pójdzie tak łatwo. 
- Dziękuje ci! - Rita wstała, podeszła do mnie i pocałowała w policzek. 
Dobrze, że siedzę, bo nogi mam jak z galarety. 
Dziewczyna chyba trochę zawstydziła się, swoim 'wybuchem' radości i prędko wróciła na miejsce. 
Szybko złapałem ją za rękę. 
- Od pewnego czasu cały czas myślę o tobie. W sumie myślę, o tobie odkąd cie poznałem, ale ostatnimi czasy tak bardziej na poważnie... - dziwie się, samemu sobie, że tak świetnie idzie mi ta mowa. 
- Mówisz poważnie, czy to jest żart? - spytała zamieszana.
- A chciałabyś, żeby to było na poważnie? 
- Chcę wiedzieć prawdę. 
- A więc tak, mówię, to bardzo poważnie. 
- Wiesz, że przy tobie czuje się najlepiej... - przyznała odwracając głowę w bok. - Tak wyjątkowo, bezpiecznie...
Złapałem ją za podbródek i pozwoliłem, żeby spojrzała w moje oczy. 
- Nawet nie wiesz, jak cieszę się z tego faktu. - uśmiechnąłem się. 
Wstałem ze swojego miejsca, przyklęknąłem obok niej ciągle trzymając ją za rękę. 
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? 
Nie wiem dlaczego, ale do jej oczu coraz bardziej zaczęły napływać łzy.
- A jak bardzo chcesz, żebym nią została...? 
- Tak bardzo, że nic innego mnie tak nie uszczęśliwi, jak tylko "tak". - zaśmiałem się. 
Ona też. Nareszcie! 
- Tak! 
ha ha! TAK! 
Urwaliśmy się na równe nogi w tym samym momencie. Pocałowałem ją. 

"Marcuś, zaczynasz mnie zaskakiwać", pomyślałem w duchu.

I bardzo mocno przytuliłem podnosząc ją ponad ziemie.   

______________________________________


Nareszcie jest 17 rozdział xD 
Dedykujemy go
Daria S
 oraz
 Daria Poland

z okazji wczorajszych imienin <3 

I jak? Cieszycie się z takiego obrotu akcji? :D 

Mi tam w sumie wszystko jedno, bo i tak humoru mi nikt nie popsuje <3 :D

Kolejny rozdział = 7 komentarzy!

12 października 2013

Rozdział 16 cz.2 „Czy Ty żartujesz sobie ze mnie?”



Mario


-Opowiadajcie co tam u was. – powiedziałem.
- W porządku. – uśmiechnęła się Rita. – Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.
-Różnie to bywa. – wzruszyła ramionami Błaszczykowska.
Zacząłem rozmawiać z Ritą. Dziewczyna jest trochę bardziej otwarta, niż gdy się poznaliśmy. Ale to co się działo w tym samym czasie było dość dziwne. Marco stukał coś na telefonie, po chwili na komórkę Irminy przyszła wiadomość. Ta po odczytaniu jej zmierzyła przyjaciela wzrokiem.
- Mario, czy możemy porozmawiać na osobności? – spytała.

Irmina


Wszystko było w jak najlepszym porządku. Mario szczęśliwy, że go odwiedziliśmy. Cały czas się uśmiechał. Ja miałam jeszcze trochę czasu, żeby przygotować się na rozmowę z Goetze.
W pewnym momencie moja komórka wydała charakterystyczny dźwięk, co oznaczało, że otrzymałam sms’a.
Nadawca: Marco.
Fajnie, siedzi nawet nie dwa metry ode mnie, ale musi wiadomość wysłać.
„Powiesz mu, czy nie? Im szybciej tym lepiej.”
Zmierzyłam blondyna zabójczym wzrokiem, a on tylko się uśmiechnął.
Ale przecież muszę to zrobić.
- Mario, czy możemy porozmawiać na osobności? – wypaliłam.
-Jasne. Marco pójdź z Ritą do ogrodu. – powiedział cały czas się uśmiechając. – O czym chcesz porozmawiać? – spytał, gdy nasi przyjaciele opuścili pomieszczenie.
- No bo…bo… Kurcze, nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Spokojnie, przecież nic ci nie zrobię.
Zaczęłam grzebać w torebce.
Mam. Koperta, w którą schowałam zdjęcie USG.
- Co to? – spytał, gdy podałam mu kopertę.
- Sam zobacz.
Mario wyciągnął „papier” z koperty. Gdy zobaczył co było jej zawartością wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił.
- Irmina, czy ty żartujesz sobie ze mnie? – spytał cały czas wpatrując się w zdjęcie.
- Chciałabym.
- Urodziny Marco. – westchnął cicho. – Nie wiem co mam ci powiedzieć. Jeśli mogę tak to określić, to jest wina nas obojga. I byłbym dupkiem, gdybym kazał ci usunąć to dziecko. Więc… - nie dokończył. Przerwał mu odgłos uderzania czegoś podłogę.
W wejściu do salonu stała Ann.
Dziewczyna popatrzyła ba bas chwilkę, po czym pobiegła na piętro zamykając z trzaskiem drzwi sypialni.
Mario wstał, chcąc iść za dziewczyną.
- Poczekaj. – zatrzymałam go. – Ja z nią porozmawiam.
Chwilę później byłam już pod drzwiami pokoju, w którym zamknęła się Ann. Bez pukania weszłam do środka.
- Możemy porozmawiać? – spytałam. – Wiem, co pewnie teraz myślisz, ale to nie tak.
Rozmawiałyśmy bardzo długo. Wyjaśniłam jej co i jak. Zrozumiała wszystko. Jest bardzo miła. Później znalazłyśmy kilka wspólnych tematów. 


______________________________________________



Szybko pojawiło się 5 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, co nie ukrywam zaskoczyło mnie i Love Bvb. Dziękujemy Wam bardzo <3
Mam nadzieję, że podoba Wam się rozdział. ;)

7 komentarzy – następny rozdział! ;)


 

08 października 2013

Rozdział 16 cz. 1 "On coś wie. Rita pewnie też..."

Irmina 

Wreszcie dojechaliśmy na miejsce. Mówiłam, jedźmy autem. Ale nie... Pan Marco musiał pozwiedzać niemieckie koleje. Nienawidzę jeździć pociągiem. 
Ale... Rita z Marco przynajmniej porozmawiali. Jeśli ona myślała, że nie będę podsłuchiwać to chyba mnie nie zna. 
Ja jej dam przepraszać go za wszystko. Powinni mi dziękować za to, co zrobiłam. 
- Tylko mi nie mówcie, że pójdziemy pieszo do Mario. - westchnęłam. 
- Przydałoby ci się. Za karę. - zmierzyła mnie wzrokiem Rita. 
- Ritko moja kochana nie gniewaj się na mnie, przecież wiesz jaka jestem. - przytuliłam przyjaciółkę. 
- nie ogarniam o co chodzi. Ale nie idziemy pieszo tylko jedziemy autobusem. - powiedział Reus. 
- Najpierw kolej, teraz komunikacja? Serio? Czy to jest jakieś twoje hobby człowieku? 




- Dziewczyny schowajcie się za tym drzewem, Mario zaraz na pewno mnie zauważy, a on nie wie, że przyjechałyście. - powiedział Marco, a ja spojrzałam na niego gniewnie. - Iruś, spokojnie nerwy ci szkodzą. 
- Nie mów na mnie Iruś! - warknęłam.
- Chodź Ir. - Rita pociągnęła mnie za rękę. - Co ci dzisiaj? 
- Nie wiem. To chyba nerwy. Rita boje się. - powiedziałam.
- Spokojnie. Jeśli zachowa się jak dupek to ja sobie z nim porozmawiam. 
- Dzięki. - przytuliłam ją.


Mario

Strasznie się cieszę, że Marco dzisiaj do mnie przyjedzie. Dawno się nie widzieliśmy. 
Podszedłem do okna i zobaczyłem, że przyjaciel zbliża się do mojego domu. Natychmiast wyszedłem go przywitać. 
- Jak dobrze cię widzieć Marco. - powiedziałem i wyściskałem kumpla. 
- Ciebie też. - odpowiedział blondyn. 
- Szczerze, to już myślałem, że tu nie dotrzesz. - zaśmiałem się. 
Jednak jestem. Ale nie sam. - uśmiechnął się. - Dziewczyny możecie się pokazać.
Już za chwilę zza jednego z drzew wyłoniły się Irmina i Rita. 
- Nie wierzę! - krzyknąłem. - Wy tutaj?!
Dziewczyny podeszły bliżej. Najpierw przywitałem się z brunetką później z blondynką.
Irmina mimo, że się uśmiechnęła wyglądała jakby coś ją męczyło. Później postaram się pogadać z nią. 
- Zapraszam do środka. - powiedziałem do przyjaciół. 
Oprowadziłem dziewczyny po mojej 'posiadłości', a później siedzieliśmy już w salonie rozmawiając. 
- Przynieść wam coś do picia? - spytałem. 
- Soku poproszę. - uśmiechnęła się Rita. 
- Wody, jeśli można. powiedziała Ir.
Udałem się do kuchni, niedługo po mnie pojawił się tam mój przyjaciel. 
- Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że przyjechaliście. 
- Widać. Cały czas się uśmiechasz. Dawno nie widziałem cię tak zadowolonego. 
- W końcu wreszcie mogłem spotkać się z najlepszym przyjacielem. - poklepałem go po ramieniu. - A co jest z Irminą? Niby się uśmiecha, a trochę spięta jest. 
- Nie wiem. Porozmawiajmy z nią, Zapytaj. - wyszedł z powrotem do salonu. 
On coś wie. Rita pewnie też...
Wróciłem do salonu i położyłem przed dziewczynami szklanki z napojami. 

CDN. 
_______________________________

  Rozdział 16 został podzielony na 2 części, ponieważ byłby ciut za długi... ;) Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko :D
Przepraszam, że nie komentuje blogów, ale rozdziały nadrabiam na komórce i nie mam jak dodać komentarzy. :/

Dziękujemy, że czytacie! <3

5 komentarzy = kolejna część :D