Rita
Nie wiem, jak potoczy się ich rozmowa, bo Mario kazał nam wyjść do ogrodu. A miałam wspierać Irminę... Ugh...
Marco cały czas posyła w moim kierunku dziwne uśmieszki takie... takie słodkie... Awww...
Znaleźliśmy 'ogrodowy wypoczynek' gdzie postanowiliśmy przeczekać moment tej poważnej i jakże ważnej rozmowy.
- Co ty dzisiaj taki wesoły? - postanowiłam się dowiedzieć.
- No bo tak mi się zachciało. - odpowiedział znowu z uśmiechem.
Ja tylko machnęłam na niego ręką.
- W sumie... Skoro jest okazja, jesteśmy sami... - zaczął ciągnąć, a ja zaczynałam się trząść coraz bardziej. - chciałbym ci coś w końcu powiedzieć.
Marco
Serce wali mi jak nie wiem! Jak ja mam jej to powiedzieć!? A jak ona nie czuje tego samego co ja do niej? Boje się, ale jeśli tego nie zrobię - nie mam życia - Irmina mnie zabije.
- Czy to takie ważne, że musimy o tym gadać sam na sam? - spytała trochę jakby przestraszona.
- No może trochę. - zaśmiałem się, bo co miałem zrobić? - Wiesz... bo ja... - nagle coś mi przerwało... ktoś dzwonił do Rity.
Kiedy spojrzała w ekran telefonu momentalnie spoważniała, jej wyraz twarzy z wesołego zmienił się w bardzo zdezorientowany, powiedziałbym nawet, że wyglądała na przestraszoną. Jednak nie odebrała połączenia. Wydaje mi się, że odrzuciła je.
- Coś się stało? - spytałem przejęty.
- Nie nic takiego. - odpowiedziała wymuszając na twarzy uśmiech.
- Czyli jednak. Przecież widzę. Chcę wiedzieć.
- Ale to na prawdę nic takiego.
- Wiesz... Jakoś ci nie wierzę. - skrzyżowałem ręce na piersi.
- Na prawdę to nic takiego.
Telefon zaczął dzwonić po raz drugi.
- Powiesz mi kto to albo nie wrócicie do Dortmundu. - musiałem ją czymś przekupić.
- Carlos. Ten chłopak, w którym rzekomo byłam zakochana do szaleństwa. - wzdychnęła smutno.
- Daj mi ten telefon. - wyciągnąłem rękę.
- Nie!
- Rozumiem, że chcesz się go pozbyć, tak?
Dźwięk dzwonka przestał grać, ale jestem pewny, że zadzwoni jeszcze raz.
- No tak.
- Więc jeśli zadzwoni jeszcze raz podasz mi telefon.
- Nie wiem czy to dobry pomysł...
- Jeszcze nie wiem co powiem, ale obiecuje, że zostawi cie w spokoju. Ewentualnie - jeśli nie uda się przez telefon - osobiście go dopadnę.
Sygnał zaczął na nowo rozbrzmiewać.
- No dobra. - odpowiedziała niepewnie i podała telefon.
- Rita! Błagam! Spotkaj się ze mną! Chcę ci to wszystko wytłumaczyć! - usłyszałem błaganie męskiego głosu.
- Nie jestem pewien, czy chce z tobą rozmawiać. - tylko to mi przyszło do głowy.
- Z kim rozmawiam?
- Z jej chłopakiem. Masz ją zostawić w spokoju, rozumiesz?! - chyba trochę za mocno wydarłem się do słuchawki, ale niech wie, że ze mną się nie zadziera.
- Taki leszcz, nie może mi tego zabronić!
No to mi pojechał...
- Masz racje, nie mogę ci tego zabronić, ale mogę sprawić, że będziesz cierpiał jeszcze bardziej!
(pi.pi.pi)
- HA! Zatkało go! Jesteś bezpieczna! - nie spodziewałem, że pójdzie tak łatwo.
- Dziękuje ci! - Rita wstała, podeszła do mnie i pocałowała w policzek.
Dobrze, że siedzę, bo nogi mam jak z galarety.
Dziewczyna chyba trochę zawstydziła się, swoim 'wybuchem' radości i prędko wróciła na miejsce.
Szybko złapałem ją za rękę.
- Od pewnego czasu cały czas myślę o tobie. W sumie myślę, o tobie odkąd cie poznałem, ale ostatnimi czasy tak bardziej na poważnie... - dziwie się, samemu sobie, że tak świetnie idzie mi ta mowa.
- Mówisz poważnie, czy to jest żart? - spytała zamieszana.
- A chciałabyś, żeby to było na poważnie?
- Chcę wiedzieć prawdę.
- A więc tak, mówię, to bardzo poważnie.
- Wiesz, że przy tobie czuje się najlepiej... - przyznała odwracając głowę w bok. - Tak wyjątkowo, bezpiecznie...
Złapałem ją za podbródek i pozwoliłem, żeby spojrzała w moje oczy.
- Nawet nie wiesz, jak cieszę się z tego faktu. - uśmiechnąłem się.
Wstałem ze swojego miejsca, przyklęknąłem obok niej ciągle trzymając ją za rękę.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
Nie wiem dlaczego, ale do jej oczu coraz bardziej zaczęły napływać łzy.
- A jak bardzo chcesz, żebym nią została...?
- Tak bardzo, że nic innego mnie tak nie uszczęśliwi, jak tylko "tak". - zaśmiałem się.
Ona też. Nareszcie!
- Tak!
ha ha! TAK!
Urwaliśmy się na równe nogi w tym samym momencie. Pocałowałem ją.
"Marcuś, zaczynasz mnie zaskakiwać", pomyślałem w duchu.
I bardzo mocno przytuliłem podnosząc ją ponad ziemie.
______________________________________
Nareszcie jest 17 rozdział xD
z okazji wczorajszych imienin <3
I jak? Cieszycie się z takiego obrotu akcji? :D
Mi tam w sumie wszystko jedno, bo i tak humoru mi nikt nie popsuje <3 :D
Kolejny rozdział = 7 komentarzy!