Irmina
Czekałam na Ritę , która miała dzisiaj do mnie wpaść. Dziewczyna pojawiła się trochę później niż się umawiałyśmy (co w ogóle mnie nie zdziwiło). Wyglądała jednak na lekko poddenerwowaną.
- Stało się coś? - spytałam, gdy usiadłyśmy w niewielkiej altanie za domem.
- Nie. Dlaczego pytasz?
- Wyglądałaś na zdenerwowaną, gdy tu przyszłaś.
- Ach. To nic. Znaczy... to tylko Carlos.
- Znowu on?! - prawie krzyknęłam - Czego chciał tym razem?
Nigdy nie ukrywałam, że nie przepadam (chociaż to mało powiedziane) za tym chłopakiem. Przyczepił się ja rzep do psiego ogona i odczepić nie chce. Doskonale widzi, że Rita nie chce mieć z nim nic wspólnego to jeszcze ma czelność ją zaczepiać.
Bałwan jeden.
- Nie przejmujmy się nim. - powiedziała Rita - Mów lepiej jak przygotowania do wyjazdu. - uśmiechnęła się.
No tak. Niedługo wyjeżdżamy z Matsem do Chorwacji. Znaczy nie tylko my, bo kilku chłopaków z reprezentacji Niemiec wybiera się razem z nami.
- Przygotowania jak przygotowania. - zaśmiałam się.
- Widzę jak bardzo się cieszysz. Popatrz, czy jeszcze dwa lata temu pomyślałybyśmy, że tyle się zmieni. - zaczęła przyjaciółka.
- Dwa lata temu, to Kubuś nie za bardzo się godził, żebym go tu odwiedzała. - stwierdziłam - A jak półtora roku temu wreszcie się zgodził to byłyśmy zachwycone.
- Nie sądzisz, że to wszystko trochę szybko się działo? Minęło nawet niecałe półtora roku, a my ułożyłyśmy sobie życie. Obydwie jesteśmy zaręczone. Ja już zaczynam powoli przygotowania do ślubu. Chociaż to u ciebie chyba wydarzyło się ciut więcej. - powiedziała delikatnie jakby niechcąc zaczynać drażliwego tematu.
- Faktycznie jakoś dużo tego i szybko. - westchnęłam - Ale ja niczego nie żałuje. Być może, gdyby nie to nie byłabym tak szczęśliwa jak teraz i nie miałabym obok siebie tak wspaniałego mężczyzny.
Zaczęłyśmy wspominać i plotkować. Nasz śmiech było słychać chyba w całej okolicy.
W końcu Rita musiała zacząć się zbierać.
- Wy to nawet jakbyście miały tydzień to byście się nie nagadały.- podsumował Mats.
- Przesadzasz. - powiedziałam popijając wodę.
- Nie jestem pewien, czy wszyscy sąsiedzi nie słyszeli waszych śmiechów.
- A może jeszcze całe miasto? - spytałam - Jesteśmy kobietami i musimy czasami tak pogadać.
- Rozumiem, rozumiem... - zaśmiał się - Ale jedno mi się podobało... - usiadł obok mnie i objął ramieniem - Powiedziałaś, że jesteś teraz szczęśliwa i...
- Tak. - przerwałam mu - Bo jestem. Mam Ciebie i nie wyobrażam sobie bym miała być z kimś innym. Mam wspaniałych przyjaciół. I nie chce by cokolwiek się zmieniło. - mówiłam.
- Wiesz co... Jakiś czas temu nawiedzały mnie dziwne myśli. - zaczął - Między nami jest w końcu 6 lat różnicy. Zacząłem się zastanawiać, czy w pewnym momencie mnie nie zostawisz. Czy nie lepszy byłby dla ciebie ktoś w twoim wieku...
Słowa Matsa zaskoczyły mnie. Nie rozumiałam jak mógł pomyśleć o czymś takim.
- Stop! Nie kończ swojej myśli! - powiedziałam - Jak... Jak mogłeś o czymś takim pomyśleć - odruchowo podniosłam się z kanapy - Ufasz mi w ogóle?! Bo gdybyś mi ufał, to wydaje mi się, że wiedziałbyś co do ciebie czuje i nigdy by ci coś takiego do głowy nie przyszło! A może to ty masz jakieś wątpliwości?! Jeśli tak to powiedz mi to teraz... Albo nie.. Już lepiej nic do mnie dzisiaj nie mów. - dokończyłam i wybiegłam z domu.
_________________________________________________________
Tak wiem wiem... Nie najlepiej to wyszło, Ale oddaje to bo nic innego na ten moment nie wymyślę xd
Może wam jakoś bardziej przypadnie do gustu.